Zapraszamy do zapoznania się z różnymi gatunkami dinozaurów, których modele możecie oglądać na żywo w JuraParku Krasiejów.
Diplodok
Nazwa i pochodzenie
Diplodok to nazwa rodzajowa gadów wchodzących w obręb rodziny o takiej samej nazwie. Nazwa zwierzęcia, żyjącego w późnej jurze, wywodzi się ze starożytnej greki i jest przymiotnikiem “dwubelkowy”; wzięła się stąd, że na ogonie gada kopalnego odkryto dwie belki. Początkowo przypisywano tę cechę wyłącznie diplodokom – przy czym w kolejnych latach stwierdzono je także u wielu innych potężnych zauropodów.
Stworzenie występowało na terenie dzisiejszej Ameryki Północnej. Pierwotnie uważano, że środowiskiem naturalnym diplodoka była woda, przemawiałyby za tym nozdrza usytuowane na szczycie czaszki. Jednak udowodniono, że gad nie mógłby oddychać z ciałem zanurzonym w wodzie. Żył więc na lądzie, w pobliżu obficie zalesionych terenów.
Wygląd
Diplodok zaliczany jest do najpotężniejszych zwierząt, jakie kiedykolwiek żyły na Ziemi. Wzrostem i wagą zdecydowanie przewyższał dzisiejsze słonie afrykańskie. W wielu aspektach przypominał tego ssaka z rzędu trąbowców. Jedna z hipotez zakładała, że wyposażony był w słabo rozwiniętą trąbę, co jednak nie znalazło potwierdzenia w dalszych badaniach. Dinozaur mierzył około 27 metry długości, z czego znaczną część (7 metrów) stanowiła szyja; wieńczyła ją mała głowa. Poruszał się krokiem miarowym, dostojnym, powolnym na czterech przypominających masywne kolumny nogach. Kończyny przednie uzbrojone były w pazury. Sądzi się, że wraz z długim, biczowatym ogonem stanowiły oręż w walce z co śmielszymi drapieżnikami.
Pożywienie
Żywił się wyłącznie pokarmem roślinnym, skubiąc listki drzew oraz krzewów. Zagarniał je przy pomocy uzębienia podobnego do zębów od grabi. Ze względu na olbrzymie ciało nie mógł wkroczyć w głąb lasu, zamiast tego wsuwał między drzewa długą szyję i stosunkowo wąski łeb. W taki sposób penetrował zadrzewienia w poszukiwaniu żeru.
Metopozaur
Nazwa i pochodzenie
Metopozaur to rodzaj wywodzący się z labiryntodontów, archaicznych płazów żyjących w późnym triasie. Określa go łacińska nazwa Metoposaurus, w której zaznaczono dużą głowę zwierzęcia, nazwanego dość nieściśle jaszczurką. Masowy grobowiec owych płazów odkryto w nieczynnej kopalni iłów w pobliżu Krasiejowa, w powiecie opolskim. Z tego stanowiska pochodzi – o czym zaświadcza jego nazwa – gatunek Metoposaurus diagnosticus krasiejoviensis; odtworzony szkielet okazu można podziwiać w krasiejowskim juraparku. Stworzenie występowało na terenie Europy Środkowej.
Wygląd
Mierzący dwa metry długości metopozaur żył w środowisku wodnym, zasiedlając starorzecza, rzeki o słabym nurcie, jeziora, w tym także efemeryczne (wysychające okresowo). O dobrej adaptacji do życia w akwenach świadczy choćby wysoko rozwinięta linia boczna, która – obecna dziś u ryb oraz płazów ogoniastych – pozwala zwierzęciu wychwycić sygnały dotyczący kierunku i siły prądu wody. Prymitywnego płaza – wypartego przez krokodylomorfy – cechowały duża, spłaszczona głowa, para osadzonych blisko nozdrzy ślepi, błoniaste łapy i duży, usprawniający sterowność ogon. Paszczę zwierza wypełniały zęby przypominające szpilki, którymi stworzenie rozdrabniało pokarm.
Pożywienie
Zwierzę żywiło się rybami – i być może, okazjonalnie, innymi istotami wodnymi – czatując na nie przy dnie lub w pobliżu linii brzegowej. Dawniej sądzono, że masywny pas barkowy i ciężka głowa stanowiły obciążniki, ułatwiające przydenne żerowanie. Zakładano również, że płaz otwierał otwór gębowy i zasysał ofiary wraz z wodą.
Sfenodont
Na stanowisku paleontologicznym w Krasiejowie odkryto dotychczas liczne gatunki dawno wymarłych zwierząt. Żyły one w późnym triasie ok. 220-230 milionów lat temu, czyli podczas ery Mezozoicznej, zwykle kojarzonej z wielkimi i pobudzającymi wyobraźnię dinozaurami. Czas późnego triasu jest niezwykle interesujący ze względu na fakt, iż jednocześnie obok siebie żyły zwierzęta reprezentujące bardzo stare linie ewolucyjne jak dawno wymarłe temnospondyle (płazy przypominające wyglądem dzisiejsze salamandry) czy różnorakie dziwne gady, jak i przedstawiciele nowych grup między innymi tych które znamy obecnie (np. żółwie, dinozaury – obecnie reprezentowane przez ptaki, krokodylomorfy, przodkowie krokodyli jak i pierwsze ssaki – bezpośredni przodkowie nas samych) Takie właśnie zjawisko współwystępowania zwierzą z wielu różnowiekowych linii ewolucyjnych obserwujemy również w faunie z Krasiejowa.
Wygląd
Jednym z tych stworzeń są sfenodonty – niewielkie gady, które z pozoru wyglądają jak jaszczurki. Stanowią one jednakże osobną grupę zwierząt, aczkolwiek blisko spokrewnioną z jaszczurkami i mającą z nimi ostatniego wspólnego przodka około 250 milionów lat temu. Te niepozorne niewielkie gady posiadaj niespotykaną mozaikę cech a także jeden z największych poznanych genomów wśród kręgowców. Najbardziej odróżniającą cechą sfenodonty od jaszczurek jest tzw. akrodontyczne uzębienie sfenodontów. Oznacza to, że zęby są ‘’zlane’’ z kością żuchwy i stanowią jednolity element, podczas gdy jaszczurki przeważnie charakteryzują się uzębieniem pleurodontycznym – cechującym się tym, że zęby są ‘’zakotwiczone’’ wewnątrz żuchwy przez korzeń i tylko jedna strona zębów jest zrośnięta z żuchwą. Inną interesującą cechą wróżniającą sfenodonty jest obecność tzw. ‘’trzeciego oka’’ na szczycie czaszki. U współcześnie żyjących przedstawicieli struktura ta posiada siatkówkę i soczewkę ale nie posiada tęczówki, przez co sądzi się że struktura ta nie służy normalnemu widzeniu a jedynie stwierdzaniu przez zwierze natężenia światła.
Wykopaliska w Krasiejowie
W Krasiejowie odkryto wiele fragmentów szczęk z zachowanymi zębami tych zwierząt, należących do co najmniej trzech różnych gatunków. Zęby okazów znalezionych w Krasiejowie są w pokroju trójkątne lub stożkowate. W przypadku niektórych okazów zęby posiadają ostre krawędzie tnące na przedniej i tylniej części zębów, które najpewniej pomagały w konsumpcji pokarmu. Sfenodonty wypełniały niszę małych owadożerców, a potencjalnie także w przypadku niektórych gatunków -małych roślinożerców.
Okres Mezozoiku
W czasie Mezozoiku, zwłaszcza w czasie późnego triasu i całej jury, sfenodonty były kosmopolityczne, czyli zasiedlały większość terenów Ziemi. Jednakże pod koniec kredy, ok. 66 milionów lat temu, w wyniku wielkiego wymierania które unicestwiło między innymi. nieptasie dinozaur, różnorodność i zasięg geograficzny sfenodontów zostały znacząco zredukowane.
Sfenodonty dzisiaj
Naszych czasów doczekała jedynie jeden rodzaj tych gadów- hatteria reprezentowany w zależności od interpretacji danych genetycznych przez dwa podgatunki , bądź co bardziej wspierane przez ostatnie badania, dwa osobne gatunki. Zwierzę to jest endemitem Nowej Zelandii, co oznacza że występuje wyłącznie w tym miejscu.
Hatteria nazywana jest czasem ‘’żywą skamieliną’’.O ile te stwierdzenie nie jest w pełnie prawdziwe ze względu na fakt zmian w genomie i pewnych cech morfologicznych podczas trwającej ponad 250 milionów lat ewolucji, jest w tym ziarno prawdy. Jak się bowiem okazało, sfenodonty charakteryzują się raczej wolnym tempem ewolucji w kontekście innych kręgowców i najwolniejszym pośród lepidozaurów – grupy zawierającej jaszczurki, węże i sfenodonty. Zachowały one również wiele cech utożsamianych przeważnie z bardziej bazalnymi (‘’prymitywnymi’’) gatunkami. Posiada ona bowiem stosunkowo masywną budowę czaszki najbardziej przypominającą te wczesnych diopsydów, czyli grupy zwierząt posiadających dwa otwory skroniowe w czaszce. Do tej grupy należą wszystkie żyjące gady i ptaki (żółwie nie posiadają otworów skroniowych, jednak obecnie interpretuje się że jest to cecha wtórna, a otwory skroniowe wtórnie zostały zasłonięte przez kości). Oznacza to że budowa czaszki hatterii jest jedną z bardziej pierwotnych wśród żyjących gadów.
Jak widać, choć niepozorne i niewielkie, sfenodonty stanowią niezwykle interesującą grupę gadów z historią liczącą 250 milionów lat i cechami ukazującymi niezwykłe funkcjonowanie ewolucji. Choć dzisiaj grupa ta jest reprezentowana przez około 55 000 osobników żyjących wyłącznie na wsypach Nowej Zelandii, paleontologiczne znaleziska między innymi z Krasiejowa są świadectwem ich dawnej świetności i sukcesu ewolucyjnego.
W Krasiejowie odkryto dotychczas liczne gatunki dawno wymarłych zwierząt. Apogeum ich świetności przypada na mezozoik, szczególnie późny trias. Były one jakby ewolucyjnym przetarciem szlaków dla późniejszych i potężniejszych form zwierzęcych – dinozaurów. Wśród odkrytych w krasiejowskich wykopaliskach szczątków natrafiono m.in. na istoty z rzędu sfenodontów. Nazwa ma swe źródło w grece i oznacza stwora “klinozębnego”. Istotnie, sfenodonty były wyposażone w ostro zakończone zęby.
Clevosaurus, jeden z jego rodzajów, występował na całym świecie. Sfenodonty stanowiły formy przejściowe między rybami i płazami a bardziej złożonymi gadami. Większość sfenodontów wyginęla podczas masowego wymierania.
Naszych czasów doczekała jedynie hatteria (dwa podgatunki czy – jak chcą inni – gatunki), endemit z Nowej Zelandii. Przypomina jaszczurkę, za taką też początkowo ją uważano, jednak pochodząc od tego samego przodka, wywodzi się z równoległej linii ewolucyjnej.
Hatteria nazywana jest żywą skamieliną. Rzeczywiście wiele elementów jej budowy pozwala widzieć w niej relikt ewolucyjny, informujący o rybim oraz płazim dziedzictwie. Jednak porównując ją ze szczątkami wymarłych sfenodontów, widać, że mimo licznych zmian główne, archaiczne cechy budowy zostały zachowane.
Pożywienie
W mezozoiku, przeciwnie niż dziś, sfenodonty występowały w wielu zakątkach globu oraz różniły się pod względem rozmiarów oraz innych wyróżników. Również dieta poszczególnych przedstawicieli rzędu była nieco inna.
Przy czym jej głównym składnikiem były zapewne insekty oraz drobne kręgowce; być może sporadycznie była uzupełniana o pokarm roślinny. Ostre zęby służyły – i wciąż służą – do rozrywania pożywienia na cząstki. Hatteria, przykładowo, tnie pokarm między krawędziami zębów.
Silezaur
Nazwa i pochodzenie
Silezaur, żyjący w późnym triasie. Jeden z jego gatunków nosi łacińską nazwę Silesaurus opolensis. Nawiązuje ona do miejsca, w którym natrafiono po raz pierwszy na jego szczątki. Pierwszy człon odnosi się do Śląska, drugi – Opola, stolicy tego regionu. Jest to więc “śląski gad z Opolszczyzny”. Najwięcej kości przedstawicieli tego gatunku znaleziono w podopolskim Krasiejowie, w byłej kopalni iłów. Silezaur, obok stworzeń odkrytych w Argentynie, uważany jest za najstarszego dinozaura, jakiego udało się zrekonstruować – żył około 230 milionów lat temu. Stanowiska silezaura odkryto także w Woźnikach koło Częstochowy.
Wygląd
Silesaurus opolensis mierzył 2-2,5 metry długości, wzrostem sięgałby dorosłemu człowiekowi do pasa. Przednie łapy gada były znacznie wydłużone. Fakt ten oraz odnalezione ślady świadczą o tym, że zwierzę podczas żerowania poruszało się na czterech kończynach. Robiło to w sposób lekki i płynny; stąpając, opierał się wyłącznie na środkowych palcach delikatnych dłoni. Przy utrzymaniu równowagi pomocny był długi i mocny ogon. Podrywając się do biegu, gad wstawał na dwie łapy i pędził jak struś.
Pożywienie
Silezaur w wyniku ewolucji zrezygnował z diety wyłącznie mięsożernej, pożywiał się więc niemal wyłącznie roślinami. Jego zęby nie były ani ostre, ani spiczaste, lecz – tępe i trójkątne; służyły do przeżuwania miękkiego pokarmu pochodzenia roślinnego; być może uzupełnieniem jadłospisu były drobne okazy zwierzęce. W poszukiwaniu pokarmu gady te przemieszczały się stadnie.
Fitozaur
Fitozaury to rząd pradawnych gadów. Jednym z jego rodzajów jest paleorhinus, którego liczne kości odkryto w Krasiejowie (a zaczęło się od czaszki wykopanej przez prof. Dzika). Podobne okazy, lecz w postaci całych szkieletów, znaleziono w triasowych skałach Indii. Stworzenia te, poza Europą Środkową oraz Azją, występowały także w Afryce (m.in. dzisiejszym Maroku) oraz Ameryce. Żyły w karniku (późny trias). Sądzi się, że wymarły podczas wielkiego późnotriasowego wymierania.
Nazwa gada wywodzi się – jak i w wielu innych przypadkach – ze starożytnej greki. Może prowadzić do pewnych nieporozumień. Fitozaur bowiem oznacza roślinożernego gada. Tymczasem zwierzę to stroniło od zieleniny, żywiąc się wyłącznie mięsem. Nieporozumienie sięga pierwszych dekad XIX wieku. Odkryto wtedy negatyw kości szczękowej, który wzięto za samą kość. Wypełnienia zębodołowe uznano za tępe zęby. Raz tak nazwany – mięsożerny stwór musi już po wsze czasy nosić błędne imię.
Wygląd
Wymarły fitozaur przypominał żyjącego dziś gawiala, krokodyla pływającego w Gangesie. Charakterystyczną ich cechą jest wąski przód czaszki ze szczękami wypełnionymi dwoma rzędami ostrych zębów. Smukłe szczęki stawiają mały opór w wodzie, przez co szybko otwierają się i zamykają. Pomaga to gawialowi w polowaniu, tak jak pomagało niegdyś fitozaurowi. Natomiast różniło ich rozmieszczenie nozdrzy, u gawiala są z przodu paszczy, podczas gdy pradinozaur miał je rozmieszczone wyżej, blisko oczu.
Fitozaur obdarzony był długim i mocnym ogonem, spłaszczonym po bokach. Pełnił funkcje płetwy, dzięki której gad pływał, choćby w krasiejowskim jeziorze. Łapy prawdopodobnie kładł wzdłuż tułowia. Były one szerokie i silne, umożliwiały stworzeniu pewnie poruszać się po grząskim gruncie. Reprezentował więc grupę stworzeń ziemnowodnych.
Pożywienie
Głównym składnikiem jego diety były ryby. Gad zapewne wpływał na ławice, otwierał paszczę i zamykał, łapiąc najmniej ostrożne – czy też najbardziej pechowe – ryby. W wodzie nikt mu nie zagrażał, był największym zwierzęciem w tym środowisku.
Cyklotozaur
Zanim nastała era dinozaurów, największymi stworzeniami na Ziemi były płazy. Jednym z nich był cyklotozaur, z linii płazów tarczogłowych, reprezentujący – podobnie jak nieco podobny metopozaur – rząd labirytodontów (ich liczne szkielety odkryto w Krasiejowie). Nazwa wymarłego stworzenia wywodzi się z greki. Cyklotozaur jest w tłumaczeniu jaszczurką o okrągłych uszach. Nazwa może więc być nieco myląca, gdyż zwierzę to nie było gadem. “Okrągłe uszy” odnoszą się zaś do otworów w dołach skroniowych płaza.
Zamieszkiwał on Amerykę i Europę Środkową, żyjąc w schyłkowym karniku, czyli późnym triasie. W Krasiejowie odkryto szczątki (kości czaszki, pasa barkowego, żebra czy kręgi), które pozwoliły w dużym stopniu zrekonstruować gatunek Cyclotosaurus intermedius. Nazwa wzięła się stąd, że stanowi on ogniwo pośredniczące w ewolucji między płazem Cyclotosaurus robustus (odkrytego pod Stuttgartem) a istotą późniejszą, znaną jako Cyclotosaurus mordox (znalezioną w Bawarii).
Wygląd
Cyklotozaur kształtem nieco przypominał żyjące dziś krokodyle. Obdarzony był dużą paszczą oraz płaską głową (stąd płazy tarczogłowe). Na wierzchu czaszki znajdowały się osadzone dość blisko siebie oczy. Zapewniały płazowi szerokie pole widzenia. Podniebienie miało jeden otwór, w które wchodziła para większych, ostrych, wyglądających jak kły zębów. Dla odróżnienia pokrewne metopozaury rozporządzały jednym otworem. U cyklotozaura stwierdzono zanikające kanały linii bocznej. Pomagają one w nawigacji wodnej. Ich zanikanie świadczy o przystosowywaniu się do życia na lądzie.
Warto też wspomnieć o żebrach, które nachodząc na siebie, tworzyły jakby wewnętrzny pancerz chroniący organy.
Pożywienie
Uzębienie jednoznacznie wskazuje na mięsożerny charakter diety płaza. To stworzenie wodnolądowe czyhało na ofiary przy brzegach zbiorników; nie stroniło także od obszarów bagiennych. Łupem jego polowań padały przeważnie duże istoty lądowe (ściągające do wodopojów), których wówczas nie brakowało.
Aetozaur
Nazwa i pochodzenie
Aetozaur, którego kości pochodzą z późnego triasu, reprezentował takson pradawnych gadów. Nazwa – pochodząca z greki – nawiązuje do budowy czaszki stworzenia. Była ona lekka i wydłużona, przypominając czerep ptaka; stąd też zwierzę dość barwnie ochrzczono orłojaszczurem. Przy czym z lataniem nie miał nic wspólnego, będąc stworzeniem wybitnie lądowym. Występował na terenie Ameryki oraz Europy. Cenne stanowiska przedstawicieli grupy aetozaurów odkryto m.in. na Śląsku Opolskim – w Krasiejowie oraz Kocurach. Nieopodal pierwszej miejscowości zlokalizowany został gatunek Stagonolepis olenkae, odznaczający się charakterystyczną dla taksonu morfologią (m.in. budową kończyn tylnych).
Wygląd
Wyglądem przypominał pancerniki, które dożyły obecnych czasów. Ciało zwierzęcia w dużej części pokrywał pancerz; niektóre gatunki mogły się dodatkowo poszczycić kolcami wieńczącymi grzbiet, a chroniącymi przed drapieżcami. Podłużny, jakby świński pyszczek stworzenia był z przodu bezzębny – zęby znajdowały się przy policzkach. W połączeniu z szeroko rozstawionymi i nisko osadzonymi łapami (z krótkimi pazurami) stanowił idealne atrybuty gada grzebiącego w ziemi.
Pożywienie
Kształt zębów oraz uformowanie łap jednoznacznie wskazują na roślinożerną naturę gada. Pod, nieraz twardą i spękaną, ziemią poszukiwał pożywienia w postaci bulw, kłączy oraz innego pokarmu o roślinnym pochodzeniu.
Polonosuchus
Nazwa i pochodzenie
Polonosuchus reprezentował rodzinę rauizuchidów, najpotężniejszych i wysoko rozwiniętych przedstawicieli rzędu rauizuchów. Nazwa gada wywodzi się z łaciny inspirowanej językiem starożytnych Greków. Pierwszy człon, polono-, odnosi się do kraju, w którym znaleziono po raz pierwszy jego szczątki, czyli – oczywiście – Polski (Polonia). Drugi zaś, -suchus, wskazuje na gady pokrewne krokodylom lub przypominające je wyglądem. Termin pierwotnie oznaczał egipskiego boga o głowie krokodyla – Sobka.
Stwór w odróżnieniu od amerykańskiego postozucha (bardzo do niego podobnego) występował w późnym triasie na terenie dzisiejszej Europy. Elementy szkieletu tego pradinozaura zostały odkryte w Krasiejowie w 2000 roku (przy dużym udziale zdolnego licealisty). Przez pierwsze lata uważano go za teratozaura.
Wygląd
Polonosuchus odznaczał się dużą czaszką z mocarnymi szczękami, które wypełniały dość długie i ostre zęby. Uważa się, że jego szczęki były luźne, dzięki czemu atakując ofiarę ześlizgiwały się z pancerza i trafiały w miękkie rejony ciała.Głowa stworzenia przypomina najbardziej drapieżnego dinozaura, o imieniu Tyrannosaurus. Jednak odkryty w Krasiejowie gad był nieporównanie starszą formą, poza tym nie stąpał na dwóch odnóżach, lecz czterech. Tylne kończyny miał ustawione pionowo. Łapy miały pięty, które u poruszających się na piętach dinozaurów już nie występowały.
Długi masywny ogon pomagał gadowi zachować równowagę.
Pożywienie
Ostre zęby i potężne szczęki wyraźnie dają do zrozumienia, że zwierzę to było mięsożercą. Polowało na inne gady. Prawdopodobnie szybko biegał, w czym pomagały mu nogi znajdujące się pod tułowiem. Zatem ścigał potencjalne źródło pożywienia. Zapewne były nim m.in. aetozaury, które żyły z polonosuchusem w tym samym czasie i na tych samych ziemiach.
Polonodon
Nowo opisany pradawny krewniak ssaków z Krasiejowa. W ostatnich dniach ukazała się publikacja naukowa autorstwa pana dr. hab. Tomasza Suleja przedstawiająca nam całkowicie nowego dla stanowiska paleontologicznego w Krasiejowie zwierzaka. Naszym bohaterem jest nasz daleki, daleki krewniak z Triasu Polonodon. Należał on do cynodontów z rodziny Dromatheriidae, niewielkich, najprawdopodobniej owadożernych sąsiadów pierwszych dinozaurów. Gatunek znany jest z osadów Krasiejowskich na podstawie izolowanych zębów trzonowych charakteryzujących się obecnością kilku, spiczastych i ostrych guzków. Gatunek Polonodon woznikensis został opisany po raz pierwszy w 2018 ze stanowiska paleontologicznego w Woźnikach z osadów o podobnym wieku jak stanowisko Krasiejowskie. Porównanie skamieniałych ząbków z obu powyższych stanowisk pozwoliły naukowcom dojść do wniosku, że należą do tego samego gatunku. Polonodon był malutki, wielkością przypominał dzisiejszą ryjówkę i musiał kryć się przed dominującymi w jego środowisku gadami. Być może prowadził nocny tryb życia i był pokryty futerkiem 🙂 Mimo, że wydaje się niepozorny w porównaniu z wielkimi płazami i gadami z Krasiejowa jest bardzo ważny dla nauki, gdyż jest bliskim krewniakiem ssaków. Możliwe, że dalsze badania dadzą nam wiedzę jak wyglądał i jak dawał sobie radę pod stopami pierwszych dinozaurów.
Pteranodon
Pierwsze pterozaury, w postaci pterodaktyli, odkryto w Bawarii. Mniej więcej sto lat później ekspedycje prowadzone w Stanach Zjednoczonych (Kansas, Alabama, Nebraska, Wyoming, Dakota Południowa) natrafiły na szczątki innych latających gadów. Jako pierwszy dokonał tego Othniel Charles Marsh eksplorujący formację Sandy Hill w stanie Kansas. Odnalazł kości skrzydłowe gada. Poza tym natrafił również na ząb. Przypisał go początkowo do pozostałych szczątków, jednak okazało się, że należał do prehistorycznej ryby Xiphactinus (nic dziwnego, w końcu wykopaliska te stanowiły w dawnych czasach dno płytkiego morza). Marsh przyporządkował odkryte zwierzę do rodzaju Pterodactylus, nadając mu nazwę gatunkową oweni (na cześć prekursora paleontologii). Przy czym inne wymarłe stworzenie nosiło już takie miano. Rywal badacza, Edward Drinker Cope, na innym stanowisku również natrafił na szczątki tej istoty. Przypisał je do rodzaju Ornitochirus, zapominając o literze “e”, gdyż chodziło mu zapewne o takson Ornithocheirus. I ta przynależność długo się nie utrzymała. W 1876 inny łowca skamielin poza częściami skrzydeł odkrył także czaszki zwierzęcia. Ich dzioby nie miały zębów, stąd też istota otrzymała nazwę rodzajową Pteranodon (“skrzydło-bez-zęba”). Reprezentowała występujący później niż pterodaktyle rodzaj – pteranodony żyły bowiem nie w jurze, lecz były zwierzętami późnej kredy.
Wygląd i tryb życia
Pewne jest to, że pteranodony wprawdzie nie miały zębów, ale wyróżniały się innymi rzeczami. Niewątpliwie były duże – przewyższały rozmiarami wcześniej żyjące pterozaury. Przy czym różniły się w tym względzie znacznie na poszczególnych etapach wzrostu, poza tym samce były większe od samic. Drugie miały szersze biodra, co ułatwiało im składanie jaj. Dorosłe samce wyróżniały się okazałymi grzebieniami na głowach, samice dysponowały na nich znacznie skromniejszymi, zaokrągłymi czubami. Ich partnerzy obnosili publicznie swe kostne zdobienia, rywalizując w ten sposób o względy u płci pięknej. Prawdopodobnie była to główna funkcja tych czubów, zważywszy na to, że największe rozmiary przybierały u dojrzałych samców.
Pteranodon był wytrawnym lotnikiem. Miał wąskie i długie skrzydła (o rozpiętości 3,8–5,6 metrów), którymi unosił względnie lekkie ciało. Prawdopodobnie szybował nad wodą niczym albatros, który ma skrzydła zbudowane według podobnych proporcji. W miarę potrzeby potrafił frunąć lotem wymachowym, używał go choćby podczas wzbijania się w niebo. Startował zapewne z pozycji czterech kończyn (na czterech łapach poruszał się również na lądzie), wówczas przednie pełniły funkcję swego rodzaju dźwigni. Miał silnie umięśnione ramiona – niektórzy więc naukowcy sugerują, że w poszukiwaniu pokarmu nurkował ze złożonymi skrzydłami niczym głuptak.
Ten latający gad pożywiał się rybami, które chwytał długim dziobem o górnej wydłużonej szczęce i dolnej zakrzywionej w górę. O rybnej diecie pteranodona świadczy nie tylko kształt dzioba, lecz również łuski, kręgi i ości ryb znajdowane w paszczach i okolicach żołądków tych pterozaurów.
Pterodaktyl
Nazwa i pochodzenie
Pierwszy okaz pterodaktyla został wydobyty z wapienia w bawarskim Eichstätt. Szczątki zwierzęcia pochodzącego z późnej jury wzbogaciły kolekcję szlachetnie urodzonego Friedricha Ferdinanda z Pappenheim. Przy czym nie wiadomo dokładnie, kiedy wydobyto te skamieniałości z formacji skalnej. Miało to miejsce między 1767, gdy trafiły do grafa, a 1784 rokiem. Druga data związana jest z pierwszym opisaniem pterozaura i rodzaju Pterodactylus. Okaz ten odnaleziono w bawarskiej formacji Solnhofen (w późniejszych latach fragmentaryczne szczątki znajdowano w innych zakątkach Europy czy także w Afryce). Wprawdzie wcześniej przedstawiono innego skrzydlatego gada (nie dinozaura – bo pterozaury nie są zaliczane do tego kladu), niemniej początkowo utożsamiano go ze… skorupiakiem. Dopiero w XIX wieku znalezisko opisano znacznie rzetelniej. Również i pterodaktyl na początku nastręczał wiele problemów w kwestii jego charakterystyki. Zakładano na przykład, że był ssakiem. Co jeszcze bardziej zdumiewające, skrzydła tej istoty zrazu uznano za potężne wiosła, którymi miałby się posługiwać, pokonując przestwory mórz.
W końcu poprawnie odczytano te fragmenty szkieletu jako skrzydła. Z czasem też porzucono myśl, że badane stworzenie było czymś pośrednim między nietoperzem a ptakiem. Pterodaktyl to był gad latający. Jego nazwa wywodzi się z greki i oznacza “skrzydłopalcy”.
Wygląd i tryb życia
Skoro tak został nazwany, to musiał być ku temu powód. Rzeczywiście – dysponował on skrzydłami zbudowanymi z błony mięśniowej, którą oblekała skóra. Rozciągały się one od czwartego wydłużonego palca, a kończyły przy tylnych kończynach zwierzęcia. Z zewnątrz wzmacniała je keratyna, a wewnątrz – włókna kolagenowe. Gady te charakteryzowały się długimi i cienkimi czaszkami, w których znajdowało się nawet 90 wąskich i stożkowatych zębów. Autapomorfię rodzaju (czyli cechę wyróżniającą) stanowiły proste, a nie wykrzywione szczęki. Duża siła zgryzu oraz rodzaj zużycia zębów świadczą, że pterodaktyl miał szeroką dietę, żywiąc się wszelkiego rodzaju drobnymi bezkręgowcami. Dorosłe osobniki pyszniły się swymi umieszczonymi na głowach grzebieniami. Nie służyły jako oręż, bo były zbudowane z miękkich tkanek, niemniej pełniły reprezentacyjną funkcję, niezwykle istotną podczas starań o przychylność samicy. Budowa pierścienia twardówkowego (kości odpowiadającej między innymi za kształt oka) jest podobna do tych, jakie mają zwierzęta prowadzące dzienny tryb życia. Taki też zapewne wiódł pterodaktyl, spotykając wtedy inne podobne pod względem wielkości latające gady – np. z rodzajów Scaphognathus czy Anurognathus.
Gad ten był mały w stosunku do późniejszych – kredowych – pterozaurów, takich choćby jak pteranodon. Dodajmy, że pterodaktyle różniły się między sobą proporcjami budowy ciała na poszczególnych etapach wzrostu.
Majazaura
Nazwa i pochodzenie
W 1913 roku wydobyto z formacji Two Medicine w Montanie pierwszą zachowaną tam skamielinę dinozaura. Przez kolejne lata wydobywano z tamtejszych skał coraz więcej elementów szkieletów wymarłych gadów. Okazywało się, że w miejscu tym panowała niegdyś duża bioróżnorodność. Jednak największego odkrycia dokonano dopiero pod koniec lat 70 minionego wieku. Wówczas to natrafiono na wiele szczątków dinozaura, którego po roku nazwano majazaurem. Znaleziska datuje się na górną kredę, czyli istoty te zasiedlały Ziemię mniej więcej 76 milionów lat temu. Największym odkryciem były liczne gniazda gadów. Znajdowały się w nich zarówno jaja z embrionami, jak i wyklute już młode osobniki w różnym wieku. W jednym siedlisku gnieździło się rodzeństwo z różnych lęgów. Obok gniazd z maleństwami odkrywano szkielety dorosłych osobników – zapewne matek opiekujących się potomstwem. Uznano, że były troskliwymi rodzicielkami. To był pierwszy dowód przemawiający za tym, że dinozaury – przynajmniej nie wszystkie – nie były tak gruboskórnymi zwierzętami, które nie traktowały z należytą powagą swoich rodzicielskich obowiązków. Samice majazaurów jawią nam się jako czułe rodzicielki. Zresztą zawdzięczają temu swą nazwę. Majazaura to z greki “troskliwa matka”. Co ciekawe, zwykle dinozaury w swych nazwach mają męski przyrostek “sauros”, w tym przypadku jest to żeński “saura”.
Wygląd i tryb życia
W gniazdach majazaurów mieściło się około 30-40 jaj ułożonych w kształt kręgów bądź spirali. Dinozaury te gniazdowały w dużych koloniach – tak jak ptaki morskie, na przykład maskonury. Było w tych siedliskach dość ciasno, gdyż gniazda znajdowały się około 8 metrów od siebie. To niewiele, zważywszy, że dorosły osobnik mierzył do 9 metrów długości i ważył 3-4 tony. Młode osobniki, zwłaszcza te świeżo wyklute były znacznie mniejsze. Przychodziły na świat jako bezradne osobniki. Kości embrionów nie były w pełni skostniałe, z czego wnosi się, że maleńkie dinozaury nie mogły się poruszać samodzielnie zaraz po wykluciu. Kiedy już umiały chodzić, robiły to na dwóch nogach – inaczej niż starsze osobniki, poruszające się na czterech łapach zaopatrzonych w coś na kształt kopyt. Budowę dojrzałego osobnika osiągały dopiero po kilku latach – już jako sprawne płciowo istoty. Wówczas dysponowały wydłużonym pyskiem zaopatrzonym w bezzębny dziób. Miały za to mocne zęby policzkowe, którymi rozdrabniały roślinny pokarm. Należały więc do grupy dinozaurów kaczodziobych (hadrozaurów). Żywiły się drewnem, szczególnie gnijącym, a także trawą, liśćmi czy roślinami okrytonasiennymi. Te ostatnie zbierały także po to, by przykryć nimi jaja. Gdy zebrane rośliny rozkładały się, wówczas poprzez wytwarzanie ciepła w procesie fermentacji dawały mającym się wykluć majazaurom odpowiednią temperaturę. Samice więc nie wysiadywały jaj, jak to robi dziś znakomita większość ptaków.
Uważa się, że dinozaury te prowadziły wędrowny tryb życia – okresowo oddalając się od miejsc lęgowych w poszukiwaniu pokarmu i wracając do nich przez szereg lat.
Mamutak
Nazwa i pochodzenie
W XIX wieku dotarł z Madagaskaru do Francji niezwykły transport. Na pokładzie statku znajdowały się bowiem ptasie jaja. Odznaczały się niepospolitymi rozmiarami. Przy czym nie złożyły ich strusie, lecz znacznie większe nieloty. Zrobił to wymarły mamutak – obok moa, również od lat nie stąpającego po Ziemi, największy ptak, jaki kiedykolwiek żył na naszym globie. Jego polska nazwa pochodzi od mamuta i w świetle wcześniejszych informacji nie budzi zastrzeżeń. W krajach anglojęzycznych nazywany bywa “ptakiem-słoniem” (elephant bird). A naukowo określany jest mianem Aepyornis. Pochodzi ono ze starożytnej greki i oznacza po prostu wysokiego ptaka (aipus – wysoki, ornis – ptak). Nazwa gatunkowa – Aepyornis maximus – jeszcze uwydatnia okazałość tego stworzenia.
Z XIX wieku znane są też jego skamieniałe szczątki (a właściwie jeszcze tylko na wpół skamieniałe – więc subfosylne). W tychże też czasach francuski badacz Isidore Geoffroy Saint-Hilaire dokonał pierwszego pełnego opisu owej istoty.
Ptak ten wywodził się z dzisiejszego Madagaskaru. Pojawił się w późnym plejstocenie (43 000 lat temu) i żył do holocenu, czyli czasów współczesnych człowiekowi. Nie jest do końca pewne, kiedy wyginął. Mogło się to stać już w X wieku, choć pochodzą świadectwa z późniejszych stuleci (także z XVII w.) od osób, które widziały tych reprezentantów megafauny.
Wygląd i tryb życia
Mamutak przypominał dobrze nam znanego strusia. Przy czym był zdecydowanie większy i masywniejszy. Ciało jednego ptaka-słonia było jak cztery strusie. Mimo że występował w Afryce podobnie jak ten drugi i przypominał go wyglądem, nie był z nim blisko spokrewniony. Co ciekawe, badania DNA wykazały, że bliższy mu jest niewielki nielot kiwi żyjący w Nowej Zelandii. Mamutak jednak wyglądał inaczej niż ten endemit. Przede wszystkim był znacznie okazalszy. Dorastał do trzech metrów wysokości i ważył 450 kilogramów – choć uważa się, że niektóre osobniki mogły być cięższe, nawet 900-kilogramowe. Obdarzony był stożkowatym dziobem, stosunkowo krótkimi i grubymi nogami zakończonymi trójpalczastymi stopami. Miał maleńkie skrzydła – reliktowe, więc niezdolne do lotu. Prawdopodobnie używał ich jedynie podczas tańców rytualnych, by zauroczyć samicę czy też aby odstraszyć konkurenta.
Należy pamiętać, że niegdyś tereny, które dziś nazywamy Madagaskarem, leżały w łagodniejszej strefie klimatycznej – porośnięte były wilgotnymi lasami. Mamutak zamieszkiwał je, najpewniej żywiąc się nisko rosnącymi owocami. Mimo więc swych przerażających rozmiarów, nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla innych madagaskarskich istot, na przykład naziemnych leniwców. Co zrozumiałe, nie miał naturalnego drapieżnika. Nie musiał zatem szybko biegać. Poruszał się zapewne wolno, choć wytrwale. Niedawno pojawiły się zdumiewające głosy, że ptak ten prowadził nocny tryb życia. Świadczyłyby o tym słabo rozwinięty zmysł wzroku oraz – przeciwnie – dobrze rozbudowane opuszki węchowe (skądinąd w lasach węch jest przydatniejszy niż na otwartej przestrzeni). Niewielu spodziewało się, że taki olbrzym żerował o zmierzchu i w nocy. Przecież nie musiał się przed nikim ukrywać. Przynajmniej do pewnego czasu…
Wyginięcie mamutaka wiąże się przeważnie z przybyciem na Madagaskar człowieka. To jest najprostsze wyjaśnienie zniknięcia jakiegokolwiek olbrzymiego zwierzęcia. Przy czym nie znaleziono miejsc masowego grzebania szczątków tych ptaków, które mogłyby przemawiać za intensywnym polowaniem na nie. Niewykluczone więc, że człowiek przyczynił się do wymarcia tych istot w sposób okrężny, na przykład przenosząc choroby z hodowlanego drobiu. Mogło być także kilka przyczyn, które zbiegły się ze sobą w czasie – jedną z nich byłyby zmiany klimatyczne.
Morganukodont
Erę mezozoiczną kojarzymy głównie z dinozaurami. Gdy pod koniec permu wymarło wiele form zwierzęcych, głównie tych lądowych, na Ziemi pojawiło się wiele wolnej przestrzeni. Zaczęły więc ją zagospodarowywać gady przyjmujące coraz większe rozmiary, w swych najbardziej wybujałych formach osiągając wielkość kolosalnych zauropodów. Stosunkowo niedługo po pierwszych dinozaurach, bo raptem kilkadziesiąt milionów lat później, na naszej planecie pojawiły się pierwsze ssaki czy – jak może niektórzy by woleli mówić – protossaki. Wśród nich ze względu na bogactwo i dobry stan zapisów kopalnych najlepiej poznano morganukodonta. Najbardziej zasłużonym jego odkrywcą i badaczem był niemiecki paleontolog Walter Georg Kühne, znawca mezozoicznej mikrofauny. Na szczątki myszopodobnego malucha natrafił w Glamorgan w Walii. To prehistoryczne zwierzę nazwę swą zawdzięczają miejscu pierwszego odnalezienie, przedstawionemu w łacińskiej formie, Morganucodon więc to “ząb z Glamorgan”. Później inni już badacze znaleźli skamieniałe szczątki morganukodontów w znacznie odleglejszych zakątkach globu, między innymi w innych regionach Europy, chińskiej prowincji Yunnan, Ameryce Północnej. Było to więc na wskroś kosmopolityczne zwierzę.
Wygląd i tryb życia
Te ssakokształtne przypominały dzisiejsze mniejsze gryzonie, na przykład ryjówki czy nornice. Zachowały jednak wiele anatomicznych cech gadzich – choćby szeroko rozstawione łapy, przez co chód zwierzęcia był nieco niezgrabny. Ssaczą cechą byłoby zaś futerko, za jego istnieniem u tych zwierzątek przemawiają gruczoły produkujące substancję do jego pielęgnacji. Czaszka morganukodonta była dość długa, bo mierzyła 2-3 cm, kiedy całe ciało osiągało długość 10 cm. Miał on wąsy i ogon, które w dużej mierze pomagały mu orientować się w terenie, zastępując na przykład oczy. Te zaś nie musiały być wielce rozwinięte. Morganukodont prowadził bowiem nocny tryb życia. W innym wypadku trudno by mu było żyć przez tyle milionów lat w sądziedztwie dinozaurów, które wykazywały aktywność dzienną. Gdy podobny do dzisiejszych gryzoni stwór wymykał się pod osłoną nocy na żer, żywił się przeważnie nocnymi owadami (przeważnie twardymi, na przykład różnorodnymi chrząszczami) lub innymi niewielkimi bezkręgowcami. Przed brzaskiem stworzonko powracało do nory. W jednej z nich odkryto materiał roślinny pochodzący z drzew iglastych, stąd wysnuwa się przypuszczenie, że morganukodonty żyły w mezozoicznych lasach. Jama stanowiła zarówno dzienny schron dla zwierzęcia, jak i jego gniazdo lęgowe. W niej morganukodont składał niewielkie skórzaste jaja, podobne jak te, z których wykluwają się stekowce, które dożyły naszych czasów.
Uważa się, że metabolizm był u prehistorycznych ssakokształtnych wolniejszy niż u obecnych ssaków, a zdolność pobierania ciepła z otoczenia nie była tak sprawna, jak choćby u nas, ludzi. W wielu więc istotnych względach przypominały gady (np. długość życia).
Ankylozaur
Nazwa i pochodzenie
W 1906 roku ekspedycja naukowa Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej pod kierownictwem paleontologa Barnuma Browna udała się do formacji geologicznej Hell Creek w stanie Montana (zachodnia Ameryka Północna). Nawiasem mówiąc, stanowi ona skarbnicę skamieniałych dinozaurów, a w jej pokładach znajduje się iryd i przeobrażony kwarcyt, świadczące o kolizji Ziemi z kometą czy meteorytem przed około 65 milionami lat. Z okresu sąsiadującego z tym kataklizmem – 68-68 mln lat temu – będącego schyłkiem kredy, pochodzą szczątki ankylozaura, jednego z ostatnich nieptasich dinozaurów, które zasiedlały Ziemię. Na typowy okaz tego pancernego rodzaju dinozaurów natrafiła wspomniana już grupa badaczy.
Znaleźli więc m.in. górną część czaszki, dwa zęby i 30 osteoderm (zmineralizowanych elementów zewnętrznego szkieletu, przypominających płyty zbroi). Na podstawie tych szczątków Brown w 1908 roku opisał dinozaura. Nie był on dokładny – nie uwzględniał bowiem długiego ogona zakończonego skamieniałą kością. Naukowiec ten wymyślił także nazwę dla odkrytego przez swój zespół gada. Naukowo brzmi ona Ankylosaurus i jest splotem dwóch greckich słów: ankýlos (“zespolony”) i saurus (“jaszczur”), co na polski przełożymy jako “zwartego jaszczura”.
Wygląd i tryb życia
Nazwa dla tego stworzenia nie wzięła się, oczywiście, znikąd. W tym przypadku mówi nam wiele o jego morfologii, a konkretniej: anatomii. Jego kości i ścięgna były ze sobą mocno zespojone, stanowiąc skondensowaną strukturę. W związku z tym gad ten był wprawdzie usztywniony, ale zarazem i odporny na rozmaite uszkodzenia. Bez obaw nazwiemy go więc “chodzącą fortecą”, tym śmielej, że wiele cech jego budowy współgra z tym określeniem. Ankylozaur był krępym, masywnym i szerokim zwierzęciem poruszającym się raczej wolno, lecz wytrwale na czterech łapach. Na krótkiej szyi umocowaną miał głowę szerszą niż dłuższą. Na niej znajdowały się cztery rogi, jedna para tkwiła na górze czaszki i skierowana była do tyłu, druga – wystawała z obu jej boków. Nadawały mu nieco demonicznego wyglądu.
Z reguły poruszał się wolno, lecz gdy wymagała tego sytuacja, przeistaczał się w zwinne mimo swych rozmiarów ( 6-8 metrów długości, 4-8 ton wagi) stworzenie. Potrafiło się bronić przed drapieżcami – na przykład tyranozaurem, którego nieraz spotykał – oraz rywalizować z reprezentantami własnego gatunku. W obu przypadkach robił użytek z ogona o kształcie i funkcjach buławy. Potrafił przy jego pomocy złamać kość agresorowi lub rywalowi do ręki partnerki. Większość jednak czasu spędzał na pokojowych czynnościach, głównie poświęcając go na żerowanie. Robił to właściwie nieustannie, bo potrzebował dziennie 60 kg pokarmu pochodzenia roślinnego. Preferował raczej miękkie pożywienie, którego nie przeżuwał dokładnie. Zbierał go dziobowatym pyskiem, w czym pomagał sobie być może chwytnym językiem oraz rzędami niewielkich, liściowatych i wymienianych (choć nieczęsto) zębów.
Argentawis
Ornitolodzy zapewne ubolewają nad tym, że nie przyszło im żyć sześć milionów lat temu w Argentynie. Wprawdzie nie mieliby do dyspozycji takich przydatnych narzędzi jak lornetka czy aparat cyfrowym z 125-krotnym zoomem optycznym, ale wcale by ich nie potrzebowali do tego, by podziwiać stworzenia dominujące w przestworzach. Wówczas w okolicach Andów i nad równinnymi stepami występującymi w Ameryce Południowej, nazywanymi pampasami, unosił się jeden z największych, a uważany za najcięższego ptak latający, jaki kiedykolwiek zasiedlał Ziemię. Był to argentawis, noszący dziś uczoną nazwę: Argentavis magnificens, czyli “potężny ptak z Argentyny”. Rozpiętością skrzydeł ustępował innemu ptakowi z rodziny Teratornithidae: Pelagornis sandersi. Uważa się, że mógł rozpinać skrzydła nawet na szerokość 7 metrów. W locie więc prezentował się majestatycznie, zwłaszcza że ważył nawet do 70 kilogramów. Dla porównania największy żyjący ptak szponiasty, kondor wielki, odznacza się rozpiętością skrzydeł mierzącą około 3 metry, a jego ciało przybiera wagę do 15 kg. Zaś najcięższy ptak, który potrafi się wznieść w niebo, osiąga wagę 21 kg, jest nim drop olbrzymi.
Wygląd i tryb życia
Kość ramienna argentawisa była niemal tak długa jak cała ręka człowieka. Stojąc na dużych, grubych i mocnych nogach równałby się nam wzrostem (ok. 180 cm). W tym względzie konkurowałby z nim jeden z żyjących dziś żurawi, co zawdzięcza przede wszystkim długiej szyi. Ten prehistoryczny ptak, gdy unosił się w powietrzu, wyglądał jak mały samolot, ale i tak nie był największym stworzeniem latającym, gdyż większy, i to wyraźnie, był potężny pterozaur – zatem gad – kecalkoatl.
Argentawis miał nie tylko wielkie skrzydła i łapy, lecz wyróżniał się także masywnym, haczykowato zakończonym dziobem, co czyniło go istotą proporcjonalnie zbudowaną. Rozmiar, a szczególnie jego waga ciała, zmuszają nas do zastanowienia się, w jaki sposób był on zdolny latać. Łabędź niemy, którego ciężar osiąga 23 kg, staje się nielotem. Jednak argentyński gigant niewątpliwie potrafił wznieść swoje cielsko i to na całkiem okazałe wysokości. Nie miał jakoś nad wyraz dobrze rozwiniętej klatki piersiowej, dlatego polegał raczej na szybownictwie niż trzepotaniu skrzydłami (choć chwilami wykazywał się i taką umiejętnością); podobnie zresztą jak większość dużych skrzydlatych drapieżników – nie tylko kondor, ale także znany nam dobrze bielik. Wymarły ptak wykorzystywał do tego celu kominy termiczne, czyli ciepłe, unoszące się powietrze.
Zatem wyobrażamy sobie podniebnego giganta, który unosi się w pobliżu szczytów górskich i kołuje dalej, zataczając coraz szersze kręgi nad stepowym krajobrazem. Co ciekawe, dziś raczej by sobie tam nie polatał, gdyż nie jest tam tak ciepło jak niegdyś, więc miałby problem z uzyskaniem pożądanych wysokości. Wówczas zaś nie miał z tym większych problemów, chociaż musiał startować z wyższych terenów, na przykład półek skalnych. Gdy tak przeczesywał wzrokiem rozległą okolicę, szukał świeżej padliny (podobnie jak to robią kondory bieliki, a także kruki), ale nie ograniczał do niej swojej diety. Prawdopodobnie rozmiarem i uzbrojeniem (szpony i potężny dziób) odstraszał mniejszych drapieżników, na przykład tygrysa szablozębnego, od upolowanej przez nich zwierzyny, którą przywłaszczał prawem silniejszego. Poza tym ścigał większe gryzonie czy też naziemne leniwce. W każdym razie każdego dnia potrzebował spożyć około 5 kilogramów mięsa. Jak większość dużych zwierząt, tak i on był istotą długowieczną, osiągającą dojrzałość płciową dopiero po kilkunastu latach życia. Cechowała go też niska śmiertelność, więc jego samice składały niewiele jaj w dłuższym odstępie czasu. Pary zapewne wspólnie opiekowały się potomstwem, które na początku wymagało wiele uwagi.
Josephoartigasia monesi
Gryzonie większości z nas kojarzą się raczej z niewielkimi stworzeniami – na przykład z nornicą spotykaną w lasach czy z chomikami, którymi często opiekują się dzieci. Zdecydowanie większe są bobry oraz szczury piżmowe. Niemniej gdzie im tam równać się wzrostem z kapibarą zamieszkującą Amerykę Południową! Lecz i ona wyda się maleńka, gdy ją zestawimy z największym gryzoniem, jaki kiedykolwiek kroczył po Ziemi. Od czterech do dwóch milionów lat temu, między pliocenem a plejstocenem, żył znacznie potężniejszy reprezentant tego rzędu. Był to Josephoartigasia monesi. Sama nazwa raczej niewiele nam mówi, została bowiem złożona z imienia i nazwiska bohatera narodowego Urugwaju (czyli kraju, w którym odkryto szczątki tego stworzenia) José Gervasio Artigasa i nieco tylko mniej bohaterskiego badacza gryzoni, zatem Álvaro Monesa. Pospolicie istota nazywana też jest “wielką kapibarą”, bowiem pod względem morfologii przypominała tego obecnie największego gryzonia i zamieszkiwała też szerokości geograficzne, na których obecnie żyją kapibary.
Największy gryzoń świata: wygląd i tryb życia
W jaki sposób dowiedzieliśmy się o istnieniu zwierzęcia o dość trudnej do zapamiętania nazwie Josephoartigasia monesi? Oczywiście pomocny w tym okazał się zespół paleontologów. W 1987 naukowcy terenowi natrafili na wybrzeżu Rio de la Plata na czaszkę wymarłego ssaka. Przez szereg lat okrywały ją kłęby kurzu i dopiero w 2008 opisano ją naukowo. Mierzy ona 53 centymetry długości, a siekacz ma 30 centymetrów. Nie bez powodu uznano, że właściciel takiej głowy i równie imponującego uzębienia był zwierzęciem nader okazałym. Porównując owe elementy ze zbliżonymi do niej budową żyjącymi dziś gryzoniami (jak choćby pakarana Branickiego), oszacowano wagę olbrzyma na tonę, długość – 3 metry, a wysokość – 1,5 m. Tym samym zdystansował on inne wymarłe duże gryzonie, które odkryto w Wenezueli: Phoberomys pattersoni i Phoberomys insolita.
Jeżeli chcemy się przekonać, jak wyglądał największy gryzoń świata, spójrzmy na kapibarę i wyobraźmy sobie, że jest znacznie potężniejsza. Uwagę naszą więc zwraca masywna głowa. Do tej postaci dodajmy mocarne siekacze wystające jej z pyszczka. Zostańmy chwilę przy nich, bo zasługują na więcej miejsca. Badacze, analizując sposób ich działania metodą elementów skończonych doszli do wniosku, że siła ich nacisku sięgała nawet 4165 N. Do czego mu służyło tak pokaźne i mocarne uzbrojenie? Żywił się miękką roślinnością, żerując w deltach i ujściach rzek, nie gardząc owocami czy florą wodną. Ale słoń też nie poluje, a dysponuje wielkimi siekaczami, przypominającymi kły. Służą mu one do obrony i kopania w ziemi – nie wyklucza się, że i do tego służyły wyrośnięte siekacze naszemu gryzoniowi. Josephoartigasia monesi miał się przed kim zbroić, bo jego tereny zamieszkiwały między innymi tygrysy szablozębne czy siejące terror straszliwe ptaki z rodziny Phorusrhacidae. Poza tym właściciele większych zębów mogli odstraszyć konkurentów zalecających się do samic w porze godów.
Eoraptor
W 1991 roku w księżycowej scenerii, przypominającej pustynię, formacji Ischigualasto w Argentynie paleontolog Ricardo Martinez z zespołem odkryli szczątki holotypowego okazu. Znalezione zwierzę żyło około 231-223 miliony lat temu, w późnym triasie, czyli wtedy kiedy na Ziemi dominowały archozaury i spośród żyjących stworzeń wykształcały się pierwsze dinozaury. Znalezisko trafiło jako eksponat do muzeum. Dopiero w 1993 roku światowej sławy badacz skamieniałości Paul Sereno na podstawie niemal kompletnego szkieletu dokonał opisu tego stworzenia. Nadał mu też nazwę, dość poetycką, bo kojarzącą się – nie bez powodu – z boginią zorzy porannej. Eos to po grecku “jutrzenka”. Eoraptor byłby zatem – pamiętając, że raptor oznacza “rabusia” – “jutrzenkowym rabusiem”. W końcu stanowił zapowiedź i zaranie nowego kladu zauropsydów. Do rodzaju dotąd przypisano tylko jeden gatunek, to Eoraptor lunensis. Nazwa gatunkowa – lunensis – to tyle co “księżycowy” i odnosi się do miejsca, w którym wydobyto szczątki tego gada na powierzchnię, Valle de la Luna oznacza “Księżycową Dolinę”.
Najstarszy dinozaur?
Po skompletowaniu kości składających się na okaz holotypowy eoraptor zaczął żyć drugim życiem. Trzeba przyznać – bardzo dynamicznym, gdyż wielokrotnie zmieniał swą przynależność. Należało rozwiązać kwestię, czy był on pierwszym, prymitywnym rodzajem bazalnym dinozaura czy inną formą gada – jakimś archozaurem, których w triasie nie brakowało. Chwytna dłoń oraz inne cechy anatomiczne stworzenia przemawiały za tym, aby przypisać go do wczesnego, być może najstarszego dinozaura. Tak też się stało. Eoraptor przekazał nam cenne informacje na temat filogenezy dinozaurów. Wiemy więc, że pierwsze z nich były małymi i dwunożnymi istotami zdolnymi polować na mniejsze zwierzęta.
Pojawił się wówczas kolejny dylemat. Do której grupy tych gadów należałoby go przypisać? Był wielkości dzisiejszego kurczaka, dysponował stosunkowo długą i elastyczną szyją oraz pokaźnym ogonem, pomagającym mu równomiernie rozłożyć ciężar ciała. Dwunożność – i co za tym idzie łapy tylne wyraźnie dłuższe od przednich – i chwytne palce charakteryzują teropody. Niemniej kolejne opisanie holotypu skłoniło badaczy do wyznaczenia mu miejsca w grupie zauropodomorfów.
Pierwszy dinozaur – tryb życia
Przy powierzchownym zetknięciu z rekonstrukcją tego jednego z pierwszych dinozaurów gotowi jesteśmy pomyśleć, że mamy do czynienia z typowym drapieżnikiem. Rzeczywiście przypomina mniejszą wersję zabójczego welociraptora. Przednie łapy miały pięć palców, spośród których trzy najdłuższe kończyły się ostrymi pazurami. Idealnie więc były dostosowane do tego, żeby łapać ofiary i rozrywać je w rękach. Myśliwski oręż tkwił także w jego paszczy w postaci ostrych jak brzytwa zębów. Cześć z nich istotnie taka była, przy czym eoraptor miał uzębienie heterodontowe, czyli różnorodne – obok ostrych miał też tępsze, służące raczej do miażdżenia pokarmu – co jest cechą stworzeń wszystkożernych (między innymi także ludzi). Pierwszy dinozaur nie zaliczał się zatem do wyspecjalizowanej grupy – te zaczęły się tworzyć dopiero później na drodze ewolucji.
Miejsce, w którym znaleziono tego gada, niegdyś nie było ziemią jałową, lecz porastała je bujna wegetacja, a co jakiś czas z oddali dało się słyszeć odgłos erupcji wulkanicznych. Oczami wyobraźni możemy oddać się obserwacji. Eoraptor przemyka rączo na mocarnych palcach stóp w cieniu olbrzymich drzew, by dopaść mniejszą ofiarę – jakąś barwną jaszczurkę – próbującą się ukryć w gęstwinie paproci i skrzypów. Myśliwy szybko dopada ofiarę – jest bowiem sprinterem (o czym dziś świadczy proporcja długości kości: udowej do piszczelowej). Gdybyśmy chcieli pobyć w wyimaginowanym świecie dłużej, gdzieś w okolicy natrafilibyśmy na inne pradawne stworzenia, którym służył ciepły i wilgotny klimat, między innymi mięsożerne, najliczniejsze tu herrerrazaury, czterołape terapsydy czy górujące rozmiarami nad innymi rauizuchy.
Dront dodo
Występowanie i nazwa
Wiele stworzeń wyginęło przed milionami lat i nie pozostawiło po sobie żadnego śladu. Inne zniknęły z powierzchni Ziemi całkiem niedawno – choć i one skrywają wiele tajemnic. Przykładem takiego zwierzęcia jest drop dodo. Zarazem jest on jakby symbolem wyjątkowej istoty (był on endemitem), która zginęła wskutek ludzkiej bezmyślności. Stanowi także dla nas przestrogę przed powtórzeniem błędów. Lista gatunków zagrożonych wyginięciem wciąż się powiększa – do czego przyczynia się m.in. niszczenie ich naturalnych siedlisk – i wiele z nich wkrótce może podzielić los nieodżałowanego ptaka dodo.
Żył i ewoluował przez lata na Mauritiusie, czyli wyspie na Oceanie Indyjskim. Prawdopodobnie miałby się dobrze, gdyby do jego miejsca azylu nie dotarł człowiek. Ludzie pierwszy raz ujrzeli go w osobach portugalskich żeglarzy na początku XV wieku. Po 100 latach z okładem (około 1681 roku) ostatni dront dodo pożegnał się z ziemskim życiem. Pozostał po nim żal, postanowienie poprawy i – choć tyle dobrze – szczątki subfosylne z bagien (tylko częściowo przemienione w skamieliny), wysuszona głowa oraz stopa. Widzimy go też na herbie Mauritiusu jako jednego z heraldycznych trzymaczy. Natrafimy na niego także podczas lektury Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla. Co ciekawe, ten wymarły (właściwie: wytępiony) ptak robi za alter ego autora. Prawdziwe nazwisko pisarza brzmiało Dodgson, a jako że był osobą jąkającą się, przedstawiał się jako “pan Do-do-gson”. Wiemy więc, czemu zawdzięczamy obecność tego ptaka w słynnym utworze. A skąd się wzięła nazwa samego ptaka? Niegdyś holenderski wiceadmirał nadał mu miano Walghvoghel, co należałoby przetłumaczyć z jego ojczystego języka na “mdły” czy też “niedobry w smaku ptak”. Należy przypuszczać, że żeglarz ten nie uznał dronta za kulinarny przysmak. Nazwa się jednak nie przyjęła. Przy czym “dront” też pochodzi z holenderskiego, bowiem w tym języku dronte oznacza tyle co “spuchnięty” i odwołuje się zapewne do korpulentnej sylwetki ptaka. Z kolei “dodo” może być przetworzonym portugalskim doudo określającym “głupca” czy szaleńca”. Istnieje również teoria, że “dodo” ma pochodzenie onomatopeiczne i opisuje dwudźwiękowy odgłos wydawany przez dronta (oczywiście, nie sposób tego obecnie dowieść).
Wygląd i tryb życia
Na początku, gdy człowiek zetknął się z ptakiem dodo, przypisywano go do rozmaitych ptasich rodzin. Widziano w nim dziwacznego reprezentanta albatrosów, chruścieli, strusi, a nawet sępów. Natomiast w 1842 roku na podstawie kości czaszki włączono dodo w poczet pingwinów. W tym samym roku duński zoolog Reinhardt określił wymarłego ptaka jako gołębia. Pierwszą reakcją na tę rewelację był szyderczy śmiech innych taksonomistów. Jednak wkrótce zyskała ona przychylność angielskich przyrodników. Ostatecznie zaklasyfikowano ptaka do nielotnych gołębi. Istotnie, szczątki pozwalają znaleźć wiele podobieństw między dodo a żyjącymi obecnie naziemnymi gołębiami. Łączy je na przykład anatomia stóp czy konstrukcja dzioba. Choć jest dłuższy, to końcówka jak w przypadku krewnych była mocna i zakręcona, różniąca się od nasady pokrytej nagą skórą. Sięgała ona – jak u gołębi – okolic oczu. Dodo był około metrowym zwierzęciem ważącym 10-17 kilogramów. Jego pióra sięgały linii czoła, odcinając się wyraźnie od nagiej twarzy. Stąd też wyglądał trochę tak, jak gdyby był okapturzony. Wiemy więc, czemu nosi naukową łacińską nazwę Raphus cucullatus – nazwa gatunkowa (cacullatus) znaczy “okapturzony”, a rodzajowa (Raphus) przywołuje dropia, którego przypominał pod względem masywności i trybu życia.
A tryb ten był raczej spokojny. Wiemy,że dodo wykluwał się z jaja w sierpniu, następnie szybko rósł, osiągając rozmiary dorosłego osobnika, aby w porze zmian pogodowych, gdy cyklony przetaczały się nad wyspą, mógł przetrzymać nawałnice i trudniejsze czasy związane z mniejszą dostępnością pokarmu. Stosunkowo wcześnie też przechodził pierzenie. Podczas niego pokryty był czarnym puszystym upierzeniem, po nim stawał się brązowoszarym ptakiem. Odpowiadałoby to relacjom przekazywanym przez XV-wiecznych podróżników, którzy opisywali ptaka dodo raz jako “czarny puch”, to znów przypisywali mu “pióra szarego koloru”. ( Z XVI i XVII wieku pochodzi wiele obrazów, na których znajdują się ptaki dodo, dzieła te są wprawdzie atrakcyjne artystycznie, ale nieprawdziwie przedstawiają owo zwierzę; wiele nam natomiast mówią o domysłach ówczesnych twórców).
Dorosłe osobniki nie miały naturalnych drapieżników, późno więc osiągały sprawność rozrodczą. Miały małe, zredukowane, więc niefunkcjonalne skrzydła. Poruszały się całkiem sprawnie na łapach, żerując w przybrzeżnych, suchszych lasach. Żywiły się owocami opadłymi z drzew, których nie brakowało, a także – jak się przypuszcza – ziarnami, bulwami czy korzonkami (trawienie roślinnego pokarmu ułatwiały mu kamienie żołądkowe). Istnieje też hipoteza, że w pewnych okolicznościach ptak ten skłonny był się pożywić krabami i innymi skorupiakami – do takiego myślenia uprawnia fakt, że żywią się nimi korońce z rodzaju Goura, żyjący krewni tego ptaka.
Przez długie lata dront dodo nie musiał uciekać przed myśliwymi. Kiedy stanął przed taką koniecznością – po przybyciu człowieka – był do niej zupełnie nieprzygotowany. Poza człowiekiem dzieła zniszczenia gatunku dokonały przywleczone z nimi zwierzęta – małpy, jelenie, szczury – które tratowały gniazda drontów znajdujące się na ziemi.
Oculudentavis
Nazwa i pochodzenie
W 2016 roku w północnej Birmie poszukiwacze niezwykłości natrafili na kawałek bursztynu. Skamieniała żywica sama w sobie prezentuje się ciekawie, ale w tej kropli zachowała się część szkieletu pewnego nietypowego zwierzęcia. Pozostałości większych wymarłych istot, na przykład Tyranozaura, petryfikują się pod ziemią, natomiast mniejszych – owadów czy jaszczurek – zastygają malowniczo w kroplach bursztynu. Dzięki temu mamy możliwość poznać dawne życie w całej jego różnorodności.
W Azji Południowo-Wschodniej natrafiono jedynie na głowę stworzenia, która spoczywała w ukryciu przez 90 milionów lat. Była ona maleńka, nie mierzyła więcej niż 60 mm długości, zatem jego ciało także było skromne i lekkie. Porównano go do najmniejszego z kolibrów – koliberka hawańskiego. Znalezisko stawiało dużo pytań, na które na początku trudno było znaleźć odpowiedzi. Głowa istoty trafiła w bursztynowej osłonie do chińskiego muzeum paleontologicznego. Dopiero po kilku latach badacze, nie naruszając struktury skamieliny, prześwietlili bursztyn. Ujrzeli cudaczny jakby ptasi pysk zaopatrzony w zęby. Wkrótce na łamach fachowej i popularnonaukowej prasy zagościły wieści o najmniejszym dinozaurze świata zaklętym w bursztynie – mniejszym ponad stukrotnie od mikroraptorów! Badaczka Jingmai O’Connor zastanawiała się publicznie, jak taka mała istotka mogła funkcjonować.
Zwierzę ochrzczono rodzajowym mianem Oculudentavis, na które składają się trzy słowa greckie: “oko”, “zęby” i “ptak”. Na początku przeważał wśród uczonych pogląd, że odkryty okaz był przedstawicielem prymitywnych ptaków, czyli dinozaurów. Inne światło na to stworzenie rzuciło kolejne odkrycie. Po kilku latach również w północnej Birmie odnaleziono kolejnego mikroskopijnego gada zastygłego w łzie bursztynu. Tym razem poza głową zachowała się także dalsza część szkieletu. Jego głowa różniła się od poprzedniej, mając choćby pośrodku grzebień, ale pozostałe cechy budowy kości wykazały wiele podobieństw. Uznano, że oba znaleziska reprezentują ten sam rodzaj. Przy czym brak dziur pod oczodołami charakterystyczny dla teropodów, wielkość oczu oraz inne cechy anatomiczne szkieletu naprowadziły badaczy na inny trop – Oculudentavis był jaszczurką, czyli należał do grupy, która miliony lat temu oddzieliła się od dinozaurów w pochodzie ewolucyjnym.
Wygląd i tryb życia
Co zostało już wspomniane, Oculudentavis był drobnym stworzonkiem. Jako dinozaur byłby mikroskopijny, lecz również na tle jaszczurek prezentowałby się jako maleńkie zwierzątko. Był zdecydowanie mniej okazały od najmniejszych ptaków żyjących dziś w Polsce, czyli mysikrólika czy zniczka. Proporcjami przypominał mniejsze kolibry. Miał również małe opierzone skrzydła, choć nie wiadomo czy poruszał nimi tak, jak to robią kolibry, i czy w ogóle był sprawnym lotnikiem. Wiadomo za to niezbicie, że nie spijał nektaru kwiatowego, w czym upodobanie znajdują najmniejsze ptaki, lecz polował na drobne owady, na przykład motylowate. Użytek więc robił ze swoich zębów, które bez problemu rozdrabniały miękkie ciałka insektów.
Stawia się hipotezę, że Oculudentavis był stworzeniem bytującym na wyspach. Żyłby w tym samym czasie co dinozaury, lecz w innych miejscach. Miniaturyzacja jego brałaby się ze zjawiska zwanego karłowatością wyspiarską. Na ograniczonym terenie nie ma tak dużej obfitości pożywienia jak gdzie indziej. Stąd też stworzenia wyewoluowały w miniaturowe formy. Obecnie żyjącymi przykładami tego zjawiska są wspomniany już koliberek hawański zamieszkujący Kubę czy żaba żyjąca na Madagaskarze i uważana za najmniejszego kręgowca świata.
Smilodon
Nazwa i występowanie
Kiedy na Ziemi zrobiło się więcej miejsca, bo wyginęły potężne dinozaury, zaczęły na niej królować ssaki, zarówno roślino- jak i mięsożerne. Do drugiej grupy należał między innymi smilodon, rodzaj machajrodonów. Żył w plejstocenie i ostatecznie wyginął około 10 000 lat temu, czyli stosunkowo niedawno. Nazwę swą zawdzięcza uzębieniu, a dokładnie dwóm długim i zakrzywionym kłom górnej szczęki. Nazywamy go tygrysem szablozębnym, choć grecką nazwę naukową ściślej należałoby przetłumaczyć na “nożozębnego” (chodziłoby o nóż obosieczny) lub nawet “skalpelozębnego”. Powszechnie określamy go tygrysem, choć z tygrysami nie jest bardziej spokrewniony niż z innymi żyjącymi obecnie kotowatymi – w sposób znaczący różnił się od nich budową ciała.
Zwierzę zostało opisane po raz pierwszy w pierwszej połowie XIX wieku na podstawie skamieniałości znalezionej w Brazylii. Kolejne znaleziska pozwoliły wysnuć wniosek, że smilodon żył w obydwu Amerykach. Przewędrował z Północnej do Południowej. W toku wędrówki wykształciły się trzy gatunki rodzaju. Największą skarbnicę szczątków tego wymarłego kotowatego stanowi La Brea Tar Pits w Los Angeles – grupa dołów smołowych, w których zachowało się wiele unikatowych szkieletów.
Wygląd i tryb życia
Poszczególne gatunki różniły się znacznie rozmiarami, a w związku z tym – także trybem życia. Najmniej okazały był S. gracilis – nazwa gatunkowa oznacza przymiotnik “smukły” i pokrewna jest, co widać wyraźnie, wyrazowi “gracja”. Zwierz ten ważył 55-100 kg i zamieszkiwał Amerykę Północną. Bardziej na południu żył nieco większy S. fatalis (160-280 kg). Gatunki północne żywiły się innymi reprezentantami megafauny, między innymi bizonami, antylopami, wielbłądami. Gęste lasy i zakrzewienia obfitowały w pożywienie, na którym paśli się olbrzymi roślinożercy. Nie brakowało też stworzeń drapieżnych, z którymi konkurowali S. gracilis i S. fatalis. Duża konkurencja zapewne uniemożliwiła im tam osiągnąć jeszcze większe rozmiary. Stało się to w udziale trzeciego gatunku S. popular, żyjącego w Ameryce Południowej i ważącego nawet powyżej 400 kilogramów.
Wszystkie smilodony były mocno zbudowanymi drapieżcami, wyposażonymi w dobrze rozwinięte kończyny przednie, dłuższe od tylnych, co nadawało tym kotom za sprawą pochylającego się ku ogonowi grzbietowi sylwetkę dzisiejszych hien. Cechą szczególną tygrysów szablastozębnych były dwa kły wystające z górnej szczęki. Do dziś trwają spekulacje na temat tego, jak przy ich pomocy smilodony uśmiercały swe ofiary. Czy wpijały się nimi w szyję ofiary, jej kark, a może rozpruwały ich brzuch, pozwalając się wykrwawić? Dziewiętnastowieczni badacze – między innymi paleontolog sir Richard Owen – forsowali teorię, jakoby obdarzone potężnymi kłami koty były “żywymi otwieraczami do puszek”: miały się posługiwać swoimi zębami do przebijania twardej skóry, nierzadko opancerzonej, leniwców i pancerników. Być może nieraz taka sytuacja miała miejsce. Przy czym aktualnie przeważa pogląd, że myśliwy ten czatował w ukryciu, by skoczyć niespodzianie na obserwowaną przez dłuższy czas ofiarę. Nie mógł ścigać zwierzyny jak lew czy nie wspominając już o genialnym biegaczu gepardzie.
Pojawiają się dwie hipotezy na temat umaszczenia smilodona. Nie sposób ocenić, czy miał pręgi, czy jego szata była raczej jednolita. W każdym razie obecnie żyjące dzikie koty, które skradają się w dżunglach, mają zwykle szatę maskującą. Dlatego w wielu wizualizacjach tygrys szablozębny również może się poszczycić sierścią zdobną w gustowne prążki.
Mikroraptor
Nazwa i pochodzenie
Chiny to skarbnica skamieniałych znalezisk. W formacjach tego kraju natrafiono m.in. na trzy gatunki wchodzące w skład rodzaju Microraptor. Nazwa łacińska oznacza “małego rozbójnika”. Czemu nazwano go małym, nie budzi zdziwienia. Był to najmniejszy nieptasi dinozaur. Mimo niewielkich rozmiarów nie krył się w dziuplach i jamkach, lecz prowadził aktywny, drapieżny tryb życia. Stąd też mamy wyjaśnienia, czemu ochrzczono go “rozbójnikiem”.
Nazywany bywa także najbardziej ptasim dinozaurem – na co wpływ miały pióra na przednich oraz tylnych kończynach gada, czyniące złudzenie, jakoby zwierzę to było obdarzone dwiema parami skrzydeł.
Co ciekawe, pierwszy raz mikroraptor został zaprezentowany nauce w formie oszustwa. Jego ogon wraz ze szczątkami innych pierzastych gadów współtworzył fantastyczną mozaikę nieistniejącego nigdy stworzenia. Zanim wykryto fałszerstwo – nosił imię archeoraptora.
Wygląd i tryb życia
Jak już wspomnieliśmy, mikroraptor był stworzeniem niewielkim, nieprzekraczającym zwykle metra długości – przy czym znaczną część tej wartości stanowił ogon zwiększający sterowność i zwrotność zwierzęcia w locie.. Naszą uwagę zwracają asymetryczne pióra (chorągiewka zewnętrzna węższa jest od wewnętrznej), charakterystyczne dla ptasich lotek. Te zaś – o czym wiemy dzięki analizie melanosomów – były czarne z niebieskawym połyskiem (podobne jak u gawronów). Poza tym miał zarówno pierwszo-, jak i drugorzędowe lotki.
Jego wypełniona ząbkami paszcza oraz duże pazury na wszystkich kończynach stanowiły łowieckie uzbrojenie mikroraptora.
W żołądkach skamieniałych okazów natrafiono na szczątki rozmaitych stworzeń. Głośne było odnalezienie kości prehistorycznego ptaka żyjącego w koronach drzew. Pozwoliło to wysnuć przypuszczenie, że mikroraptor również wiódł nadrzewny tryb życia.
Amonity
Pochodzenie
W 2007 roku na terenie czynnego kamieniołomu w Opolu paleontolog Adrian Kin odnajduje skamielinę amonita o ponad metrowej średnicy. Mowa o stworzeniu znanym ze spiralnej skorupy, przypominającej nieco ślimaczą. Zawdzięcza jej swą nazwę, przypominającą baranie rogi, z którymi wyobrażany był egipski bóg Amon. Wspomniany okaz do dziś dzierży rekord wielkości wśród tych głowonogów odkrytych w Polsce.
Najbogatszym ich zagłębiem w ojczystych stronach jest Jura Krakowsko-Częstochowska. Co ciekawe, odciski i odlewy tych morskich istot współtworzą mury najstarszych polskich zamków ze szlaku Orlich Gniazd (m.in. w Olsztynie pod Częstochową czy Ogrodzieńcu). Amonity były Na ich tropy natrafimy także na Pomorzu oraz w bardziej odległych miejscach. To nie wszystko, gdyż amonity były kosmopolitami. Tych kopalnych głowonogów nie brakuje w Brazylii, Południowej Afryce, Nowej Zelandii czy choćby Rosji. Choć są to tylko szczątki dawnych istot, wprowadzają nas w zachwyt swą urodą. Wzbudzają również podziw swoimi dziejami dominacji . Panowały w ciepłym prehistorycznym oceanie przez miliony lat. Pojawiły się około 395 milionów lat temu, przeżyły liczne katastrofy – adaptując się do nowych warunków – by ostatecznie wyginąć wraz z dinozaurami podczas wielkiego wymierania.
Wygląd
Podgromada amonitów była bardzo zróżnicowana. Ziemię zamieszkiwali zarówno ich kilkucentymetrowi, jak i metrowi reprezentanci. Z reguły odznaczały się symetryczną, płaskospiralną skorupą. W miarę jak istota rosła, powiększała swój dom. Jej zapewne miękkie ciało znajdowało się w komorze wylotowej (mieszkalnej), która połączona była syfonem z pozostałymi, mniejszymi (tworzącymi fragmokon). Obdarzone mackami zwierzę przypominało nieco swoich dzisiejszych krewnych: ośmiornicę oraz kalmara. Miłośnikom literatury grozy mogłoby się skojarzyć z kosmicznym Cthulhu.
Tryb życia
Aktualnie trudno stwierdzić, czy amonity były szybkie, czy wolne – i jak wyglądał sposób ich poruszania się. Prawdopodobnie należały do sprytnych istot, skoro udało im się przez tyle lat dominować w morskim środowisku. Podejrzewa się, że zaskakiwały swoje ofiary przebiegłością. Przybliżały się do nich bezgłośnie i powoli, by przypuścić na nie szybki i bezwzględny atak. W taki sposób życie traciły przeróżne skorupiaki (np. muszloraczki)i a także mniejsze amonitowate – ich szczątki stanowią zawartość żołądków tych skamieniałych stworów. Same zaś amonity padały łupem większych ryb i gadów.
Archeopteryks
Nazwa i pochodzenie
Z Bawarii pochodzi odkrycie paleontologiczne, które do dziś budzi wielkie zaciekawienie, zresztą nie tylko środowiska badaczy. Tam w XIX wieku w pokładach wapienia odkryto niezwykłą skamielinę. Okaz ten okrzyknięto najstarszym ptakiem czy też praptakiem. A powód ku temu był całkiem słuszny. Wszak w skamieniałym mule ujrzano odcisk piór. A jakie zwierzęta są nimi pokryte? Obecnie to wyłącznie ptaki, choć wcześniej różnie z tym bywało – co wkrótce omówimy szerzej.
Znalezisko otrzymało nazwę rodzajową Archeopteryx. Stanowi ona zestawienie dwóch greckich słów – archaios (dawny, zamierzchły) i pterugos (pióro). Po polsku więc moglibyśmy go nazwać “dawnopiórcem”.
Przez długi czas archeopteryks określany był brakującym ogniwem ewolucji, formą przejściową między gadami a ptakami (szczycącą się cechami obydwu tych gromad). Rówieśnik Darwina, Thomas Huxley, dojrzał to podobieństwo podczas obiadu. Skonsumował ze smakiem przepiórkę, odsłaniając jej szkielet wyglądający jak szczątki małego dwunożnego dinozaura. Wielkim propagatorem idei, wedle której ptaki pochodzą od dinozaurów, był w latach 60 XIX wieku sir Richard Owen.
Dziś nikt już raczej nie ma wątpliwości, czyimi spadkobiercami są ptaki. Lecz pewne kontrowersje budzi status archeopteryksa. Przez lata uznawano go za prymitywnego ptaka, dziś jednak uznaje się go za dinozaura przybierającego ptasią postać, który nie był przodkiem dzisiejszych ptaków, a jego linia ewolucyjna wyginęła bezpotomnie.
Wygląd
Odnajdywane okazy tego zwierzęcia różnią się rozmiarami. W opracowaniach przyrównuje się tę istotę pod względem wielkości do modrosójki błękitnej, gołębia, wyrośniętego kurczaka czy nawet kruka i bażanta. Miał on anatomiczne cechy ptaków i gadów. Do przymiotów ptasich należały upierzenie, zrośnięte obojczyki (wzmacniające u ptaków skrzydła), budowa kości kończyn; do gadzich zaś – zęby, duża twarzoczaszka, długi ogon z kręgów kostnych (u ptaków zatracił kostną część) i brak grzebienia w mostku. Do cech wspólnych zaliczamy szkielet szyi i miednicy.
Po zbadaniu melanosomów zawartych w piórach ustalono barwę upierzenia tego gada. Było ono czarne jak u kruka. Ciemniejsze pióra są mocniejsze – ich siła była istotnym czynnikiem w procesie ewolucji. Istnieje teoria, że pióra archeopteryksa nie tylko pomagały mu przelatywać niewielkie odległości, lecz również utrzymać optymalną ciepłotę ciała w przypadku ich zakładanej stałocieplności.
Tryb życia
Stworzenie to prowadziło nadrzewny bądź naziemny tryb życia. Mało wiadomo na temat jego diety. Niemniej żywił się najpewniej drobnymi owadami, płazami, gadami czy ssakami – akurat tak niewielkimi, że mógł zmieścić je w szczękach i pogryźć ostrymi ząbkami. Jeżeli ofiara była większa, archeopteryks rozrywał ją na cząstki posługując się trójpalczastymi szponami.
Zwierzę nie tylko szybowało, lecz było zdolne do aktywnego, choć niezbyt odległego lotu. Pozwalało mu to z jednej strony polować, z drugiej – uciec, by samemu nie dać się pochwycić.
Nigerzaur
Nazwa i pochodzenie
Ponad sto milionów lat temu po ziemi kroczył wolno i dostojnie gad z rodzaju nigerzaurów. W nazwie tej zaklęta jest wskazówka co do pochodzenia tego dinozaura z bardzo niezwykłą, ktoś powiedziałby “cudaczną”, czaszką. Na jego skamieniałości natrafiono bowiem w Nigrze, państwie północno-środkowej Afryki, na terenach pustynnych. Z kolei przyrostek -zaur (z łac. –saurus) oznacza jaszczurkę. Nigersaurus to po prostu “jaszczurka z Nigru”. Reprezentował ją, według stanu dzisiejszej wiedzy, jeden tylko gatunek Nigersaurus taqueti, swą nazwę zawdzięczający francuskiemu badaczowi, który jako pierwszy wydobył jego szczątki na światło dzienne.
Z kolei niedawno, we wrześniu 2020 roku, inny paleontolog Paul Sereno wraz ze współpracownikami wydostali z purpurowego piaskowca szkielet nigerzaura (dotychczas dysponowano rekonstrukcją jego czaszki) z podwiniętym do góry ogonem. Wymarłe zwierzę odzyskało swój pełny kształt!
Wygląd
To jednak nie pochodzenie sprawia, że nigerzaur był takim unikatowym stworzeniem. Lecz była to czaszka, a uściślając – paszcza. Zgodnie z aktualnym stanem wiedzy – nie istniało żadne stworzenie o podobnej specyfice pyska. Jego szczęki były bowiem szersze od reszty delikatnej czaszki. Wyglądał więc dziwnie nawet na tle kaczodziobych dinozaurów. Wspomniany już Serano m.in. ze względu na proste krawędzie szczęk przyrównał go do Dartha Vadera z “Gwiezdnych Wojen” czy nieco mniej słynnego odkurzacza. Niezwykłe były również zęby wypełniające paszczę zwartymi szpalerami. Komplet stanowiło ponad 500 wymiennych zębów. Poza tym ten 9-metrowy gad (niewielki jak na zauropoda!) dysponował długą szyją i równie okazałym, stanowiącym jej przeciwwagę, ogonem
Tryb życia
Nigerzaur nie żył na pustyni. Zanim nastała Sahara, na jej terenie leżały bujne lasy, właściwie dżungle. Nasz dinozaur pasł się wśród bogatej wegetacji. A towarzyszyły mu inne roślinożerne gady, takie jak obdarzony grzebieniem uranozaur czy ciężki lurduzaur. Współżyjący zaś z nimi suchomim gustował w mięsnej strawie.
Nasz gad posilał się nisko rosnącą roślinnością, konsumując na przykład pożywne paprocie. Serano uważał, że pochylony łeb nigerzaura stanowił jego normalną postawę ciała, lecz hipoteza ta kilka lat później została obalona przez inny zespół badaczy.
Latający Ozimek
Odkrycie i nazwa
W paleontologii często się zdarza, że odkrycia po pewnym czasie (nieraz bardzo długim) okazują się czymś zupełnie innym, niż na początku były. Historie te są barwne, a jedna z nich ma związek z niewielkim gadem nazywanym Latającym Ozimkiem. Elementy szkieletu dwa razy zmieniały swoje funkcje i swego wymarłego właściciela . Najpierw student odnalazł szczątki tajemniczego gada. Po ich wypreparowaniu początkowo utożsamiano je – ze względu na niewiarygodnie wydłużony kształt – z kręgami ogonowymi bliżej niezidentyfikowanego latającego gada. Następnie uznano, że nie są to kręgi budujące ogon, lecz współtworzące szyję. Zatem rozpoznano w znalezisku długoszyjego przodka dinozaurów – tanystrofa. Kolejne odkrycia (na przestrzeni wielu lat, bo między 2001-2013) pozwoliły wrócić do pierwszego domysłu. Istotnie szczątki te należały do latającego gada. A będąc bliżej prawdy, szybującego. Ozimek volans bowiem (holotyp rodzaju Ozimek) nie był zdolny do aktywnego lotu.
“Ozimek” w nazwie odnosi się do gminy, w której dokonano odkrycia. “Volans” zaś to po łacinie “latający”.
Wygląd
Rzucającą się w oczy cechą wyglądu Ozimka były długie kończyny, szczególnie tylne. Również szyja miała wydłużony charakter. Między łapami zwierzęcia rozciągała się prawdopodobnie błona służąca mu do przemieszczania się w powietrzu na krótsze dystanse. Niewątpliwie był nią obdarzony pokrewny gad odkryty w Kirgizji. Stosunkowo niewielki pyszczek wypełniały szpalery ostrych, stożkowatych zębów.
Tryb życia
Latający gad prowadził nadrzewny tryb życia. Zasiedlał więc obficie zalesiony krajobraz. Błony rozpięte między kończynami sprawiały, że był właściwie niezdolny do poruszanie się po ziemi. I choć podobnie jak znane dziś lotokotowate przemieszczał się lotem ślizgowym, to pożywiał się innego rodzaju pokarmem. Morfologia czaszki i zębów wskazuje na insekty i małe kręgowce, jako źródło pożywienia tego największego latającego (szybującego) zwierzęcia doby triasu. Polując, gad robił użytek ze swojej długiej i giętkiej szyi, kierując zwinnie łepek ku ofiarom.
Tanystrof
Nazwa i występowanie
Po wypreparowaniu materiału z Krasiejowa oczom badacza ukazały się długie kręgi. Początkowo uznał on, że to były kręgi ogonowe fruwającego gada. Po bliższym oglądzie okazało się, że wydobyto kręgi szyjne. Co ciekawe, podobna historia związana jest z innym odkryciem, które miało miejsce zdecydowanie wcześniej, bo w 1886 roku. Francesco Bassani natrafiając na wydłużone elementy szkieletu, stwierdził, że należały do pterozaura, tworząc jego ogon. Dziś wiemy, że były to kręgi szyjne mniejszej formy tanystrofa; natomiast w Polsce natrafiono na analogiczne części szkieletu szybującego gada (po polsku nazywanego “latającym ozimkiem”). Nazwa wskazuje na charakterystyczną cechę jego budowy. Z greki oznacza “długokręgiego”.
Obecnie znamy kilka gatunków tego rodzaju gada ze średniego i późnego triasu. Do najlepiej poznanych zaliczany jest Tanystropheus longobardicus odnajdywany w rejonie Alp (na pograniczu Włoch i Szwajcarii), ale także szereg skamielin pochodzi z Chin. Z kolei Tanystropheus antiquus został wydobyty z formacji gogolińskiej pod Opolem.
Wygląd
Większe tanystrofy osiągały 6 metrów długości. Przy czym połowę tej wartości stanowiła szyja. Składała się ona z kilkunastu nieprawdopodobnie wydłużonych kręgów (w liczbie 12-13). Była długa, lecz raczej sztywna. Kolejną szczególną cechą zwierzęcia były łapy przednie mniejsze od tylnych. W związku z tym ciężar ciała spoczywał w okolicach bioder gada. Gdyby było inaczej, wciąż przechylałby się do przodu, padając na pyszczek. Co zrozumiałe, trudno by mu było normalnie funkcjonować.
Tryb życia
Kontrowersje wzbudza tryb życia zwierzęcia. Uważa się, że był stworzeniem wodnym bądź wodno-lądowym. Budowa ogona oraz kończyn mogłyby wskazywać na to, że poruszał się w wodzie podobnie jak krokodyl bądź wąż, wijąc się z boku na bok. Niektórzy badacze sugerują, że żerował na płytkich wodach. Z kolei szyja zwierzęcia miałaby być niezdolna do podnoszenia się.
Duże gatunki prawdopodobnie żywiły się rybami, natomiast budowa zębów mniejszych wskazuje na owady jako główne źródło jego pożywienia.
Ostatnio zrekonstruowano cyfrowo czaszkę tego niezwykłego gada. Położenie nozdrzy jest argumentem za wodnym trybem życia stworzenia.
Ryba ganoidowa
Nazwa i występowanie
Jest 1999 rok. Trwają prace wykopaliskowe w Krasiejowie. Na pęknięciu skały badacze dostrzegają drobne, kruche i mieniące się w słońcu łuseczki. Blask bijący od nich informuje, że należały do ryby ganoidowej. Nazwa bierze się od ganoiny, nieorganicznej substancji pokrywającej łuskę zwierzęcia. W kolejnych latach poszukiwacze tropów wymarłych istot odkrywają kolejne ślady po tym zwierzęciu. Rok później w najniższej warstwie iłów zasobnej w kości student odnajduje rybę. Dwa lata później zespół wydobywa z iłu dobrze zachowaną czaszkę. Zebrane dane pozwoliły prof. Dzikowi wskazać na wiele podobieństw między “krasiejowską rybą” a rodzajem Dictyopyge.
Na ślady prehistorycznej ryby ganoidowej natrafia się w różnych miejscach, poza Polską są to na przykład także Chiny czy Niemcy (okolice Coburga). Stworzenia te zasiedlały jeziora.
Wygląd
Ryba obdarzona była pojedynczą płetwą grzbietową, parami płetw piersiowych, brzusznych oraz po jednej płetwie odbytowej i ogonowej. Płetwy piersiowe służyły zwierzęciu do utrzymania równowagi, stąd też umięśniona nasada płetwy brzusznej. Okazały łeb ze szczęką wypełnioną drobnymi, ostro zakończonymi zębami stanowił przeciwwagę dla dużego ogona. Ciało ganoida szczelnie pokrywała koścista, romboidalna łuska. Kopalniane okazy mierzyły od kilku do kilkunastu centymetrów. Dzisiejszy zaś krewniak, Polypterus, pod względem rozmiaru zdecydowanie zawstydza swego przodka, osiągając nawet 1,5 metra długości.
Tryb życia
W permie (schyłek paleozoiku) ganoidy żywiły się wyłącznie pokarmem zwierzęcym, by powoli, lecz sukcesywnie urozmaicać jadłospis. Zatem oprócz mięczaków i drobnych rybek drapieżna dotąd istota gustowała również w pokarmie roślinnym. Zasiedlała wówczas nowe nisze, specjalizując się w zdobywaniu określonego żeru. Stworzenie podczas posilania się rozwierało paszczę, dźwigając puszkę mózgową.
Ryby ganoidowe nie wiodły beztroskiego życia. Stanowiły bowiem cenne źródło pożywienia dla współwystępujących z nimi fitozaurów oraz metopozaurów.
Ceratodus
Nazwa i występowanie
W 2000 roku na stanowisku paleontologicznym w Krasiejowie znaleziono łuskę ryby. Dwa lata później natrafiono na elementy kostne tego zwierzęcia. Wraz z zębami – najbardziej skostniałymi fragmentami szkieletu – odkryte materiały pozwoliły zrekonstruować pradawną rybę dwudyszną. Reprezentuje ona wymarły rodzaj Ceratodus. Grecka nazwa odnosząc się do uzębienia stworzenia, oznacza “rogate zęby”. Istotnie, były one ostre i stożkowate. Dwa występowały na podniebieniu, a druga para stanowiła bojowe wyposażenie żuchwy.
Triasowe ryby dwudyszne były kosmopolitycznymi zwierzętami. Ich skamieniałości odkrywane są nie tylko na Śląsku Opolskim, lecz również w tak różnych miejscach jak Grenlandia, Madagaskar, Australia czy Ameryka Południowa. Pierwotnie żyły w morzach, by z czasem wkroczyć w rejon wód śródlądowych.
Wygląd
Dawniej, przed wielkim wymieraniem gatunków, podgromada ryb dwudysznych była różnorodna. Nieliczne ich formy dożyły naszych czasów. Najbliższym spokrewnionym z kopalnianymi okazami jest Neoceratodus forsteri, czyli rogoząb australijski. Budową i funkcjami ciała przypomina wymarłych przodków. Sądząc po długości zębów, Ceratodus mierzył kilkadziesiąt centymetrów. Głowa oraz ogon tworzyły z korpusem zaokrągloną i zwartą sylwetkę. Zredukowana płetwa ogonowa nie umożliwiała rybie stać się szybkim i zręcznym pływakiem. Jej ciało spowijała duża i cienka łuska.
Dwudyszność ryb oznacza dwojaki sposób pobierania przez nie tlenu. Zarówno tradycyjny – poprzez łapanie powietrza zawartego w wodzie, jak i mniej typowy – za sprawą częściowo uwstecznionych skrzeli oraz pęcherza pławnego.
Tryb życia
Dorosłe okazy żywiły się mięczakami (licznymi skójkami, małżoraczkami czy muszloraczkami), ich dietę miesożerną prawdopodobnie uzupełniał pokarm roślinny. Stanowił on natomiast główny pokarm młodszych osobników. Spłaszczony pysk świadczy o przydennym żerowaniu stworzenia.
Ceratodus był prawdopodobnie zdolny do estywacji. Czyli w określonych porach zagrzebywał się w norce, w której, oczekując na lepsze warunki, popadał w odrętwienie. Gdzieniegdzie odnajdywane są skamieliny w postaci owych kryjówek zawierających szkielet ryby.
Małż prehistoryczny
W krasiejowskich pokładach iłu, na tym słynnym cmentarzysku okazów kopalnianych, znajduje się wiele rozmaitych skamielin i odcisków. Najwięcej się mówi i pisze o gadach – przodkach dinozaurów – czy wielkich płazach. Niemniej warto się też zainteresować nieco skromniejszymi odkryciami. Wśród bezkręgowców na tym stanowisku obrodziło w małże. Niestety nie zachowały się ich muszle, lecz jedynie odciski. I to na ich podstawie przypisano je do unionoidów z podgromady Paleoheterodonta.
Wygląd
Czemu małż odnajdywany w Krasiejowie zachował się jedynie w postaci odcisków? Z tego względu, że jego muszla zbudowana była z masy perłowej, która szybko się rozpada. Tropy wskazują, że prehistoryczny małż bardzo przypominał dzisiejsze skójki (prawdopodobnie jest ich przodkiem) – zresztą obecne cały czas w opolskich jeziorach. Ciało tych stworzeń otoczone jest symetrycznie muszlami, różniącymi się nieco kształtem.
Pożywienie
Należy przypuszczać, że strategia żerowania prehistorycznego zwierzęcia była zbliżona do tej stosowanej przez skójki. Zatem zagrzebywało się w mule dennym i pobierało dość różnorodny pokarm, a były to przefiltrowane przez wodę szczątki organiczne (zarówno zooplankton, jak i fitoplankton), ale również bakterie czy pierwotniaki. Dorosły osobnik więc nie był postrachem wód. Inaczej niż jej larwa (glochidium), która wrzucona do wody przez rodzicielkę pasożytowała zapewne na ciałach ryb – tak, jak to dziś robią glochidia skójek.
Opolanka decorosa
Nazwa i pochodzenie
Stosunkowo późno, bo w 2002, badacze natrafili w krasiejowskich skałach na odcisk pewnego tajemniczego skorupiaka. Wówczas trudno było zaklasyfikować ten kopalny okaz. Niemniej od razu dało się zauważyć jego nadzwyczajne podobieństwo do dobrze nam znanych krabów. Jako że nie był to krab w sensie ścisłym – nieraz używa się więc cudzysłowu, pisząc o “krabie” krasiejowskim.
Odkryte stworzenie jest aktualnie jednym z 15 rodzajów rzędu cyklidów. Ich stanowiska wykopaliskowe, poza Krasiejowem, znajdują się w innych państwach Europy (np. Niemczech) czy też w Ameryce Północnej.
Skorupiak ten znany jest pod nazwą Opolanka decorosa. Pierwszy człon nazwy odnosi się, oczywiście, do miejsca, w którym dokonano odkrycia. Natomiast łaciński termin decorosa wskazuje na urodę znaleziska. Decorosa znaczy tyle co “piękny” (właściwie “piękna”).
Wygląd
Co zostało już wspomniane – Opolanka decorosa oraz inne wymarłe skorupiaki reprezentujące cyklidy wykazywały duże podobieństwo w budowie do krabów. Stąd też charakteryzowały się m.in. okrągławym (stąd też nazwa “cyklidy) głowotułowiem. Największe stworzenia tego rzędu wyróżniały się nawet 6-centymetrowym karapaksem (twardym, opancerzonym grzbietem). Odnaleziony krasiejowski “krab” był nieco mniejszy.
Pożywienie
Sądzi się, że Opolanka decorosa, podobnie jak i inne cyklidy, okupowała niszę ekologiczną zbliżoną do tej zajmowanej przez kraby. Zatem zasiedlała środowisko wodne, w którym mogła żerować w rozmaity sposób: żywiąc się roślinami, padliną bądź polując.
Muszloraczek
Nazwa i pochodzenie
W krasiejowskim ile (skale osadowej) napotyka się na wiele mikroskamieniałości. Nieraz odkryć tych ku własnej uciesze i satysfakcji dokonują dzieci, znajdujące się na wycieczce (oczywiście pod okiem opiekunów i przewodników). Wśród znalezisk trafiają się także około półcentymetrowe skorupki stworzeń o wdzięcznej nazwie muszloraczków. To kopalniani przodkowie żyjących dziś skorupiaków z grupy liścionogów. Niektóre z obecnych gatunków za sprawą kształtu muszli przypominają większe od nich małże. Stąd też wzięła się ich polska nazwa, a przynajmniej jej pierwszy człon. Podobny źródłosłów ma łaciński termin – Conchostraca.
Województwo opolskie jest jednym z obfitszych w Polsce regionów, w którym znajduje się tak bogate zasoby skamieniałości muszloraczków. Spośród nich zaś wyodrębniono przynajmniej 3 gatunki. Znaleziska te często pełnią funkcje stratygraficzne, czyli pomagają określić wiek formacji skalnych.
Wygląd
Stworzonko przed drapieżcami broni się w sposób bierny. Za pancerzyk służy mu dwuklapowa muszla, z której wystają drobne czułki. Muszelka jest przezroczysta, więc nie trzeba jej otwierać, by dostrzec to mikroskopijne zwierzę.
Pożywienie
Żyjątko na siedliska upodobało sobie małe akweny – zarówno okresowe, jak i stałe. Żerując w mule dennym, posila się nim, a dietę urozmaica przefiltrowanymi przez wodę mikroorganizmami. Podobnie więc jak małżoraczek – pełni ważną rolę w łańcuchu pokarmowym. Czyści zbiorniki wodne z resztek organicznych, a także stanowi cenne źródło pożywienia dla większych stworzeń.
Małżoraczek
Nazwa i pochodzenie
Małżoraczek to maleńkie stworzenie, którego rozmiary zwykle nie przekraczają kilku milimetrów. Kolosem wśród tej gromady skorupiaków jest gatunek Gigantocypris agassizi – mierzy nawet do trzech centymetrów. Kopalniani przodkowie byli jeszcze więksi (choć mniejsi od własnych plemników!) – co jest naturalne, bo wówczas fauna i flora były okazalsze Wiadomo, że te stawonogi żyły już w kambrze. Na ich mikroskamieniałości natrafia się w bardzo wielu miejscach, między innymi na terenie Krasiejowa, gdzie współwystępują ze szczątkami lęgni ramienic.
W polskiej nazwie zawierają się dwa inne wodne zwierzęta: małża i rak. Małżoraczek przypomina pierwsze z nich wyglądem pancerza, natomiast drugie – chętnie na niego poluje. Uniwersalna nowołacińska nazwa to Ostracoda (zaczerpnięta z greckiego ostrakōdēs) i wskazuje po prostu na muszlę.
Żyjątko egzystuje w bardzo różnych warunkach, zarówno wodach słodkich, jak i słonych. Uważa się, że aż do karbonu małżoraczki ograniczały swą obecność jedynie do obszarów morskich – zaś okazy krasiejowskie, z późniejszych okresów, były stworzeniami bytującymi w akwenach słodkowodnych.
Wygląd
Małżoraczek zwykle tkwi szczelnie zamknięty pomiędzy dwiema identycznymi klapami muszli (oddycha nią oraz całym ciałem). W miarę potrzeby rozwiera “wrota” i wtedy można ujrzeć (choć trzeba mieć dobry wzrok) maleńkie, blade, jednolite ciałko z odnóżami i czułkami. Kiedy muszla wypełni swój los (małżoraczek rośnie!) – rozpada się, a na jej miejscu tworzy się nowa. Nie powstaje więc na niej zapis w postaci linii przyrostowych.
Pożywienie
Małżoraczek nie był i wciąż nie jest wybrednym konsumentem. Odżywia się bowiem resztkami organicznymi. Nie pogardzi więc rozkładającymi się pozostałościami po zwierzętach, roślinach czy glonach. Zatem pełni ważne funkcje w przetwarzaniu materii w przyrodzie. Można go nazwać wodnym sanitariuszem.
Autor: JuraPark Krasiejów